Nie oceniam ról bo były niezłe (przy tej obsadzie nie mogło być inaczej) chociaż trochę przerysowane wg. mnie. Usiadłem prawie że z rumieńcami na twarzy bo kolejny film z prohibicją w tle mi się trafił. I od razu pytania. Dlaczego ten mały księgowy od 1 sekundy w której się pojawił mówił, o tym że wsadzi Capone za podatki i w koło o tym gadał? (na początku istnienia grupy chyba nie było wiadomo że to będą podatki tylko to wyszło później - z tego co się na Kryminologii uczyłem:P) Dlaczego oglądając film czułem sie raczej jak na westernie a nie w czasach mafii? Dlaczego czekałem jak Nietykalni zaczną ginąć i zostanie tylko Costner (pomyliłem się bo Garcia dotrwał). Film był przewidywalny do bólu.
A'propo; Garcia jako sniper z mało celnej broni z kilkunastu metrów, leżać na schodach, nogami trzymając ciężki metlowy wózek, trafił w gościa w czoło a było mu widać z 1/4 głowy bo przed nim stał księgowy? No nie do końca mnie to przekonało. Z tego kąta Garcia to pewnie nawet kolesia nie za bardzo widział.
Wózek który stoczył się po kilkudziesięciu stromych schodach i cały czas jechał prosto, a po drodze cudem omijały go kule (jakiś marynarz dostał bo akurat sobie wstał w środku strzelaniny) i oczywiście (no bo jak inaczej) został zatrzymany w OSTATNIEJ milisekundzie. A przecież po zjechaniu z tych niebezpiecznych schodów, wjeżdzając na płaską podłogę wybuchłby pewnie w powietrze. Dosyć pastwienia się nad tą sceną bo szkodda czasu.
Kolejna scena na moście, gdzie żaden koń nie przestraszył się strzałów (rozumiem że tresowane konie, ale strzałów to sie nawet gliniarze boją :) a księgowy-kurdupel załatwia bezwzględnego członka rodziny mafijnej, po czym pije alk z beczki co miałobyć śmieszne a Costner z kolei znajduje się pod samochodem była też nie pierwszej jakości.
Kolejna. Jasne, że Sean to agent 007, ale po ostrej i celnej serii z Thompsona 1920 (pewnie jakieś 10 kulek dostał) jest w stanie przewlec się przez cały korytarz będąc w wieku emerytalnym to naprawdę szacunek. A że jeszcze na kumpli poczekał żeby powiedzieć gdzie księgowy jedzie to już w ogóle fajnie z jego strony.
Nie pamiętam dokałdnie wsztstkich scen ale przykłady mógłbym mnożyć.
Był to film z którym wiązałem spore nadzieje i zawiódł mnie całkowicie :(
Może dlatego że wiadomo było, że DeNiro pójdzie siedzieć za podatki a nie za alkohol czy cokolwiek. No i scena przy stole jak Al sobie żartuje ze swoimi kumplami i ma kij baseballowy w ręce. Można to było zrobić jakoś z zaskoczenia czy jak, a tak też od razu wiadomo że bedzie walił po łbie jakiegoś innego gościa. W tym filmie nie zaskoczyło mnie nic!!
Podobały mi się tylko trzy sceny. Jak gościu zaciął Al'a i myślał że to jego ostatnia sekunda życia, ale przy prasie Al nie zabijał najwyraźniej :) (a pewnie i tak później poszedł spać z rybkami:). Scena jak Costner wyciąga parasolkę ze skrzyni - fajne zdjęcia wyszo. No i scena jak Sean rozwala łeb gościowi co i tak już nie żył, ale mafioso się przestraszył i odkodował księgę. Aaa no i jeszcze dobre wrażenie robił napis "touchables" w windzie pisany chyba krwią. 4 sceny, właściwie migawki po 5 sekund. Na 2 godziny dobre było z 30 sekund. Trochę mało.
Ton prześmiewczy, ale w czasie oglądanie filmu właśnie śmiać chciało mi się niestety najbardziej.
Czy odniósł podobne wrażeine? Czy wręcz przeciwnie?
Ależ się rozpisałem :D
pzdr
Dlaczego tu nie mozna edytować postów?!
Miało być "Czy KTOŚ" odniósł podobne wrażeine? Czy wręcz przeciwnie?"
Mało ładnie i składnie - późno jest.
pzdr
Oj. Jest jeszcze później ale jakkolwiek można wiele pisać i o różnych porach a propos tego klasyka. Tak jak już pisałem parę tematów wcześniej uważam, za "Nietykalnych" za film klasy średniej absolutnie bez żadnych zadatków na "klasyk". Tym bardziej że De Palma tym filmem pokazał że reżyser może być cieniem sam dla siebie a nie tylko klasą samą dla siebie.
Nie mam siły więcej pisać bo dzisiaj nie obowiązuje już prohibicja. Na szczęście. :]