Francuzi robią filmy do niczego. To reguła, przynajmniej od kilku lat. Komedie z J.Reno. filmy typu Taxi czy 13 Dzielnica to dziadostwo dla umysłowo niedorozwinietych.Na tle masowej masssakry zdarzają sie perełki jak Plotka, Vidocq czy 36 z G.Depardieu. Szlismy więc na Nietykalnych z duża rezerwą. Niepotrzebnie.
Film zadziwia. Nie oryginalną historią, która opowiada. Znam co najmniej 3 filmy, które poruszają podobny temat. Film wzrusza. Nie ckliwym i tandetnym zgłebianiem kalectwa jednego z dwóch głownych bohaterów. Film śmieszy. Nie typowymi dla kinematografii z tej częsci Europy prymitywnym humorem typu wejście w psią kupę.
Siłą filmu jest świetna reżyseria duetu Nakache - Toledano i znakomita gra aktorska Omara Sy. Siłą filmu jest unikanie tandety emocjonalnej, czego naszej rodzimej filmografii nieskutecznie życzę. Siła filmu jest prostota i szczerość. I humor.
Główny bohater, sparaliżowany bogacz, zamknięty w sztywnym świecie konwenansów i snobizmu, zatrudnia ulicznika, imigranta z Senegalu. Pozornie skazany na porażkę układ żywiciel-pasożyt, zmienia sie niespodziewanie w znakomitą symbiozę osobowości, zrozumienia i empatii. Kaleka otrzymuje to czego najbardziej potrzebuje - oddech, haust świeżego powietrza ( chyba lekko symboliczne sceny duszenia się w sypialni),
powiew świeżego, nieskażonego smutkiem, sztywnościa i kalectwem świata. Ulicznik dostaje w zamian nauczkę, że nie jest pępkiem świata, że egoizm nie jest najlepszym wytrychem do szczęsliwej egzystencji, że może coś komuś dać i nic na tym nie stracić.
Film jak zarazy unika moralizatorstwa, nieszczęsnej pokusy, która najczęsciej gubi tego rodzaju obrazy.To pozwala opowiadać kolejne historie z lekkością i humorem a nam, widzom, własciwie rozkoszować się oglądaniem Nietykalnych. Choć film jest przewidywalny niemal od samego początku do ostatniej sceny, nic na tym nie traci. Nie nudziłem się ani sekundy.
Gdy pojawiła się ostatnia scena, pomyslałem sobie, że własnie teraz powinien się skończyć aby nie psuć doskonałego obrazu całości. I znów się nie zawiodłem. Film sie skończył.
Na marginesie, Nietykalni pokazuja jeszcze jedna prawdę, która nam, pełnosprawnym ludzom trudno jest zrozumieć - ludziom na wózkach nie potrzebna jest litość. Są jak osoby z ciężką walizką - Nie należy patrzeć na nich załamując ręce, "och , jak trudno targać taki ciężar!" wystarczy ując jedną rączkę i pomóc im ją nieść. Najlepiej z uśmiechem.
sama bym tego lepiej nie napisała, ale dokładnie się z Tobą zgadzam :) pozdrawiam
to oczywiście możliwe, nie upieram sie wcale. nadinterpretacja nie jest na miejscu chyba przy tego rodzaju w sumie prostej opowieści:-)
Przebijam! 11/10 :))) A tak serio... to pierwszy film, który wzruszył mnie autentycznie i rozbawił do łez. Naprawdę popłakałem się ze śmiechu. Reszta została celnie opisana przez bulca :)
Proponuję obejrzeć takie francuskie arcydzieła jak "Do utraty tchu", "400 batów", "Reguły gry", "Towarzysze broni", "Komedianci", "Męczeństwo Joanny d'Arc" itp. i dopiero wtedy tworzyć teorie typu "francuskie kino jest do kitu".
Francuzi robią filmy do niczego. To reguła, przynajmniej od kilku lat."-czytanie ze zrozumieniem sie kłania.
No to rzucę choćby "Proroka".
Po pierwszym zdaniu odeszła mi ochota czytania dalej tamtej wypowiedzi.
pisałem a'propos kina francuskiego o ostatnich produkcjach. Leje się stamtąd niestrawna tandeta. Podkreslam - ostatnio. NAwet reklamowany bardzo we Francji jako superprodukcja : Na terytorium wroga - przypomina chińska podróbkę filmu z Holywood. WIndą Na Szafot, kino J.Tati, kryminalne filmy z Y.Montanem, szczególnie Cena Strachu, to niezapomniana klasyka mojej młodości. Czasu się zmieniły, młode pokolenie nie chce tego oglądać, chyba taka kolej rzeczy. Ale czemu w Europie trudno o dobry komercyjny film to nie wiem. Na tym tle :Nietykalni" to może nie diament ale jednak kamień szlachetny choć z prostym szlifem.
Zapewniam Cię, że są jednak ludzie młodzi (powiedzmy powyżej 20 lat - sam się zaliczam, bo za młodszych nie ręczę), którzy kochają europejską klasykę kina:)
to sie tylko chwali! ja mam pod 50-tke, moje dzieci nawet nie chca spojrzeć na "takie badziewie". Gusta powoli ewoluuja w strone seriali, komedii romantycznych, słowem- coraz niżej. Zawsze staruchy narzekają na " dzisiejszą młodzież" :-). pozdrowienia.
To trzymam kciuki by i Twoje dzieci "przejrzały na oczy". Może za 10 lat ich ulubionym twórcą będzie Bergman, Antonioni czy Godard. A jak wolą współczesne kino to Tarr czy Sokurow. Również pozdrawiam :)
A ja mysle ze doskonale zrozumiałeś/aś co autor ma na mysli ,reszta to tylko ego
A jak świstak to przepraszam, Dzień Świstaka to jeden z moich ulubionych filmów:D