Nieumarli

Håndtering av udøde
2024
5,3 1,4 tys. ocen
5,3 10 1 1439
5,5 15 krytyków
Nieumarli
powrót do forum filmu Nieumarli

Krukcenzja

ocenił(a) film na 7

Skandynawskie kino o zombie, w którym pierwszych skrzypiec wcale nie grają zombie? Czemu nie, czasem potrzebny jest smętny, symboliczny dramat, sięgający po obrazki znane z horroru. „Nieumarli” (bazujący na powieści „Powroty zmarłych” Johna Ajvide’a Lindquista, który zachwycił świat dwukrotnie ekranizowanym horrorem „Wpuść mnie”) nie przypadną do gustu każdemu, a z pewnością wynudzą tych, którzy filmy o zombie oceniają na podstawie stopnia rozkładu i hektolitrów sztucznej krwi. Osobom szukającym odrobinę ambitniejszych produkcji może się ta pozycja mimo wszystko spodobać.

Życie przemija, ludzie przemijają, nieustannie ktoś obchodzi żałobę. Metody radzenia sobie z nią są różne, żadna z nich nie jest jednak łatwą. Parnego lata w norweskiej miejscowości zmarli wracają do żywych… Nie przypominają swych dawnych „ja”, a stanowią raczej ożywioną powłokę, której przewrotny los zgotował nieprzyjemności również po drugiej stronie życia. Przepracowywanie straty przez niepowiązanych ze sobą ludzi zostaje przerwane przez niecodzienne zjawisko. Czy miłość do drugiej osoby może coś zdziałać, gdy rozum spostrzega, że śmierć naprawdę była lepsza?

Film ten zwyczajnie przygnębia, a depresyjny klimat na zmianę usypia i rozbudza wywoływanymi refleksjami. Dramat ludzkich jednostek, które nie radzą sobie w pełni ze stratą, rozdziera serce, a bezduszna rzeczywistość ocieka cierpieniem. Nie jest to typowy film o zombie, nie ma tu krwiożerczych bestii nieustannie polujących na wciąż żywe ofiary. Być może dzięki temu potrafi wzbudzić niepokój i jawne przerażenie, gdy człowiek zacznie kontemplować na temat tego, co sam zrobiłby na miejscu bohaterów. Niemniej może wynudzić tych, którzy szerokim łukiem omijają filmy spod szyldu „slow burn” oraz bardziej ambitne kino arthouse’u.

Realizacyjnie „Nieumarli” nie odbiegają od kreowanego narracyjnie klimatu. Wszędzie odcienie szarości, parna, choć iście bezsłoneczna pogoda. Wyniszczone śmiercią ciała, które ponownie zostały wprawione w ruch. Kameralne, niemal pozbawione ludzi ujęcia. Izolacja, piękna Skandynawia i dramaty zamknięte w czterech ścianach. Wszystko to dostrojone przejmującą muzyką, która nie daje nadziei na lepsze jutro. Gotowym należy być na długie ujęcia, pełne spokoju kadry, w których jedyne emocje kipią z samych aktorów zamkniętych w pełnych, choć pustych wnętrzach.

„Nieumarli” to typ kina, który nie pojawia się często w ostatnich latach. Pomimo horrorowej otoczki film ten swym klimatem przywodzi delikatnie na myśl, niczym odległe echo, dramaty Bergmana sprzed kilkudziesięciu lat. Choć jest zdecydowanie prostszy od dzieł tego niegdysiejszego skandynawskiego mistrza kinematografii. Ode mnie 7/10 – nie jest to pozycja dla każdego, niemniej warto mieć ją na uwadze.