jeśli taki był cel, to został on osiągnięty. następnym razem, dla jeszcze lepszego efektu (efektu nieśmieszności, żenady) reżyser powinien zajrzeć do nas, do Polski. tu znalazłby odpowiedniejszych wykonawców do swoich dzieł.
potwierdzam, przy tej obsadzie trzeba było sie nieźle postarać żeby wyszedł taki kiepski film
Nazwisko Jim Carrey stanowi w przypadku tego filmu wabik na widza. Spodziewamy się szalonej komedii a otrzymujemy coś co trudno nią nazwać. Są wprawdzie tworzone śmieszne sceny ale śmiech w tym przypadku jest bardziej wymuszony niż spontaniczny, zaś rola J. Carrey;a jest w zasadzie dodatkiem - dość zresztą kiepskim - do głównego nurtu fabuły. Już pierwsze minuty filmu utwierdzają w tym przekonaniu. Jedynym plusem tej produkcji są ostatnie kilkanaście minut filmu, kiedy to bohaterowie przygotowują i wykonują nowy numer. Mam jednak wątpliwości czy dla samej końcówki warto całość oglądać.