Już słyszę głosy oburzonych "krytyków filmowych", którzy nazywają ten
film arcydziełem, tylko dlatego, że film dotyka bardzo poważnej kwestii
jaką jest hazard. A ja was pytam o czym mają być niskobudżetówki?! O
czym można nakręcić film jeśli producenta stać na gaże dla kilku aktorów
(kiepskich w większości ról) i scenografię 3 pomieszczeń? Ten film nie
zawiera żadnego przesłania, a ostatnie 15 minut to fajerwerki głupiego
scenariusza, który jest gorzej napisany niż w amerykańskiej papce dla
zjadaczy popcornu. Zdjęcia tandetne, aczkolwiek łączenie ujęć w jednej
kwestii przebija wszystko. Krótko mówiąc nie bez powodu polska
kinematografia kuleje, bo czy to komercja, czy ambitne kino, to
sprowadza się do jednego słowa: KLAPA.