Po wyjściu z kina zastanawiałam sie nad całą tą historią. Pomyslałam, że Franck w końcu wpakował się sam w te zbrodnie popełnione przez kochanka, w końcu zostal w tym lesie sam z dowodami zbrodni. Ale później pomyslałam sobie, że ten inspektor policji dziwny jakiś jest i bezradny. Szuka tropów wieczorem sam, daje się tak fatalnie zaskoczyć. W końcu pomyślalam, ze ta historia to jest sen, który sie przytrafił Franckowi na tej plaży...
Inspektor to był żarcik, cudownie niewidoczny. Dobre filmy francuskie lubią policję- to jest najbardziej francuska rzecz od Godarda do Leona Zawodowca.
a mi się ten inspektor skojarzył z reżyserem - jakiś taki odklejony od rzeczywistości, poszukujący, męczący aktorów. a na koniec dostaje jeszcze kuku za to, że porwał się na coś, co postanowiło żyć własnym życiem :)
Mnie wydaje się, że postać inspektora wprowadza kontrast pomiędzy rzeczywistością bywalców plaży a, nazwijmy to, światem zewnętrznym. Inspektor jako jedyny jest "obcym" i próbuje zrozumieć pozostałych bohaterów zestawiając ich z konwencjonalnym społeczeństwem, gdzie istnieją takie zachowania jak poczucie solidarności. Dziwi go, że faceci z plaży nic sobie nie robią z tragedii chłopaka i zupełnie nie rozumie dlaczego Franck nie chce współpracować.
To moja ulubiona postać w filmie. Inspektor jest najbardziej ludzki ze wszystkich bohaterów obrazu. Obserwuje nie oceniając. Zadaje Franckowi trudne pytania nie krytykując przy tym jego zachowań i standardów obowiązujących na plaży.
Tak mi się zdaje bo nic nie wiem o psychoanalizie wspomnianej przez recenzenta ;).
J.