Odniosłem wrażenie, że coś mogło się z nim stać, a sceny z jego synem są flashbackami, czy jak to się zwie.
To ciekawe, o tym nie pomyślałem. Ja miałem z kolei taką od czapy myśl w ostatniej scenie z synem, że Mark zobaczył w nim kogoś potencjalnie pogubionego (?) życiowo w dorosłości jak Henry. Oczywiście w trakcie filmu syn był dla niego takim odniesieniem - 'to mogło się przydarzyć jemu' itp. Nie wiem skąd mi się ta myśl na koniec wzięła.
Nie, nie idźmy aż tak daleko. Myślę, że chodzi tu o traumę, o której wspominał psycholog. W filmie chciano przedstawić to, z czym się może mierzyć osoba wykonująca tak trudne zadanie. Sceny z synem pokazały, że Mark miał traumę i przez to panicznie bał się o syna. Myślę, że nie ma sensu doszukiwać się dziury w całym. Dziwne, że film tak nisko oceniony. Wszystko w nim jest doskonałe.
To w końcu on stał za zaginięciem chłopca czy nie ? Zakończenie nie jest niestety jednoznaczne, nie satysfakcjonują mnie takie :)
Tak, to on to zrobił. Wydaje mi się ze w filmie całkiem jasno to zasygnalizowali. Scena w której jest już aresztowany i pali fajka opierając się o kolumnę - dokładnie tak, jak opisali to świadkowie autobusu, stał na jednej nodze drugą opierając o kolumnę. No i scena gdy ekipa przeczesująca teren znajduje dowód
To by zdecydowanie miało więcej sensu niż dziecko pozostające pod opieką ojca pracującego pod przykrywką...
Ja nie widzę w tym problemu. A co miałby zrezygnować z tej pracy, bo ma dziecko? Film miał pokazać, z czym się mierzy człowiek i rodzina, pracując w takich klimatach.
To nie jest zwykła praca. Gdyby Henry któregoś razu postanowił za nim pojechać i zobaczyłby chłopca, byłby spory problem - dziecko byłoby w niebezpieczeństwie, Mark też, nie wspominając o narażeniu całej akcji.
Moim zdaniem to ze strony ojca bardzo nieodpowiedzialne i dziwię się matce, której to najwyraźniej nie przeszkadzało.
Nie jest pod wyłączną opieką ojca, przeciez mówi do niego jak ma wyjechać do innego stanu, że zostanie z mamą i nie będzie do niego przez jakiś czas mógł przychodzić.
I nigdzie nie napisałam, że jest pod wyłączną. Niemniej ojciec pracuje pod przykrywką, a dziecko - czy to na weekendy, na konkretne tygodnie czy jeszcze inaczej, ale pozostaje w tym czasie tylko z nim, co jest dla mnie zaskakujące, bo to bardzo niebezpieczna praca która jak coś pójdzie nie tak może się "przenieść" do domu.
Chyba, że tak jak sugerują niektóre teorie - chłopca tak naprawdę wcale tam nie było, co by zresztą miało znacznie więcej sensu.
Tak samo odebrałem końcówkę filmu co było dla mnie mega zaskoczeniem, bo w trakcie filmu nawet przez chwilę tak nie pomyślałem...
Też tak pomyślałem. Sprzątanie szkła dało do myślenia tego co dzieciak rozwalił i tego co jego kolega jako niby szef.
Na odprawie oficer policji mówi, że trzeba zdobyć dowody, zanim nagłośnią sprawę. I dodaje, że to w trosce o rodzinę zamordowanego chłopca, żeby oszczędzić jej dalszych cierpień. Przykrywkowiec nijak tu nie pasuje.
Też mnie to dręczy. Do ostatniej sceny wydawało się, że nawiązanie jest do troski o syna, któremu też mogło coś podobnego się wydarzyć. Jednak w tej scenie, kiedy syn Marka patrzy na ojca przez okno i ma problemy z oddychaniem chodzi o coś więcej, konkretnie to podkreślono. A jeśli dobrze pamiętam, były dwa przypadki, w tym jeden, gdzie chłopiec przeżył a był duszony…
Ta ostatnia scena gdy jego syn stoi przy szybie i patrzy na skazanego który pali fajke, o co tam chodziło?
Możliwe, że chodzi tu o nawiązanie do oddychania, którego uczył go ojciec. Syn po prostu martwi się o ojca. Nie doszukiwałbym się tu czegoś więcej.
Kurcze, brzmi sensownie...ale czy to dziecko nie zostało porwane z jakiegoś ośrodka opiekuńczego? Ta scena finalna to moim zdaniem coś więcej niż syn martwiący się o ojca, ale nie umiem wygooglować, ani wymyślić co... Za to Mark moim zdaniem nabawił się ptsd :/
W całym filmie tez ojciec nie mówi do niego po imieniu nawet gdy go szuka. Dla mnie to ma związek z zaginionym chłopcem a nawet bym wysunęła że dziecko to wytwór wyobraźni Marka.
Myślę, że syn istnieje, bo raz przyszła po niego prawdopodobnie jego mama. Z tym niewypowiedzianym imieniem to ciekawa zagrywka reżysera.
Hej!!
Jego syn ma blizny na twarzy, a podczas ustalania strategii policji co do zatrzymania, są odczytywane opisy poprzedniego porwania i wyraźnie mowia o pociętej głowie. To naprawdę dobry film. Ale też strasznie smutny, bo żadne dziecko nigdy nie powinno być narażone na takie sytuacje...
Hmm, to przy oku? Ja bym tego nie nazwał istotną blizną jeśli w ogóle, bo winnych scenach tego nie widać.
Ja przez małą chwilę pomyślałam sobie, że syn Marka jest tym zamordowanym chłopakiem. Nie wiem.. cały film jest jakby wspomnieniem tego młodego..
Na pewno wielu oglądających tak pomyślało, w tym ja, ale pytanie, czy angażowaliby w akcje ojca zamordowanego syna? Wątpię.
Ja pod koniec też stwierdziłem że być może syn jest np adoptowany i faktycznie jest tym pierwszym dzieciakiem który ledwo uszedł z życiem - właśnie przez te blizny na twarzy i nieregularny oddech jako następstwo duszenia. Z drugiej strony gdyby tak było to syn bohatera powinien być dużo starszy, bo akcja dzieje się w 2010 roku, a do akcji z pierwszym dzieciakiem doszło w 1996 czy tam 1998 a i wtedy miał już kilka lat, więc w 2010 byłby conajmniej pełnoletni...
Pozwolę sobie odkopać wątek, bo to kwestia która też mnie mocno zaciekawiła i nad którą sporo myślałam a nikt z moich poprzedników nie wysunął podobnej do mojej teorii :)