Sequel stanowi rozwinięcie pomysłu (swoja drogą genialnego) przedstawionego w pierwszej części. Rozwinięcie znaczy w tym przypadku podniesienie na kolejny poziom – jeszcze więcej gwiazd, jeszcze więcej zabawy i jeszcze więcej strzelania. Mięśnie, motory, samoloty, dużo eksplozji, broń wszelaka (od klasyki czyli kastetów po wozy bojowe), słowem – czego dusza zapragnie. Największa atrakcję stanowią jednak aktorzy, którzy z dużym dystansem podchodzą do siebie, swego wieku i swoich bohaterów. Często i chętnie tworzą autoironiczne portrety, przywołując skojarzenia ze swych kultowych filmów („Terminator” rządzi). Trzeba też przyznać, że scenarzyści naprawdę się wysili wplatając w dialogi cytaty i tworząc zmyślne gry słów, które potrafią rozśmieszyć do łez. Poza tym mamy kapitalną interakcję między Sylvestrem Stallone’em i Jasonem Stathamem (tak, nadal zakochany), powrót Arnolda Schwarzeneggera (wiecie, he’s back), pogardliwe spojrzenia Bruce’a Willisa, rozkosznego w swej nieporadności Dolpha Lundgrena i wcielenie zła – Jean-Claude Van Damme’a. Wisienką na tym testosteronowym torcie jest jednak mistrz – Chuck Norris. Sceny z jego udziałem, a szczególnie opowieść o kobrze to po prostu poezja.
Dla mnie wszystko spoko tylko te przeskoki między scenami masakryczne... w ciągu 1minuty dzieje się więcej niż można by było sensownie ogarnąć.
a co ze scenami jak ucieczka spuszczając się na linie(po pierwszej akcji), poźniej rozbrajanie bomby na kilka sekund przed wybuchem? też się scenarzysci popisali?
jak wpadli w zasadzke w lesie we mgle? wyglądało bardziej jak spacer dziadków amatrorów niż wyszkolony oddział...
wiem że trzeba przymknąć oko ale bez przesady, jedynka fajna ale tu wytrwałem 40 min
Jak dla mnie łezka się w oku zakręciła jak zabili tego Bila,i wtedy Stallone powiedział że czemu ci co chcą żyć giną a ci co nie powinni żyją,jakby się nad tym zastanowić to ma jednak sens co on powiedział
chyba nie dotrwałem do tego moementu, może kiedyś zrobię drugie podejście zobaczymy ;)
Wrzucę swoje 3 grosze :) Expendables 2 to przede wszystkim bardzo dobra reżyseria (Westowi zdecydowanie wyszły sceny bardziej poważne, czemu Stallone w "jedynce" nie podołał), wianuszek gwiazd, co się rzadko spotyka w klasyce kina akcji (zazwyczaj mamy jednego sławnego aktora, a reszta jest "na doczepkę"), i piękno sztuki zabijania. Każdy strzał czy rzut nożem to prawdziwa finezja. Tak więc również zgadzam się z chelsea_6 w 100% :)