Ten film przypomina mi NBA All-Star Game - nie tylko pod względem uczestników, ale również lższejszego niż zwykle charakteru samej gry. Dlatego nie oceniam filmu - to było z pewnością marzenie Sylvestra, które udało mu się zrealizować - tego można całej ekipie pogratulować. Z automatu mruży się oczy kiedy morze kul omija sylwetkę każdego bohatera czy inne. Wydarzenie warte zobaczenia - swego rodzaju pomnik, a czy do muzeum (parafrazując Arnolda) - oby nie ;-)