No i spełniło się marzenie "dzieciaka lat osiemdziesiątych", żeby zobaczyć ICH WSZYSTKICH razem w jednym filmie. Duże dzięki i brawa dla Sly'a za tak wyważony film. Przez pierwsza połowę panowie prężą muskuły prawie "na poważnie" choć nie brakuje wstawek-smaczków i mocnego przymruzenia oka. Natomiast mi osobiście najbardziej przypadło do gust ostatnie 30 minut seansu, gdzie cała ekipa herosów daje czadu z takim wdziękiem i humorem, że nie sposób się dobrze nie bawić.
Zabrakło mi Rourke'a, ale nie można mieć wszystkiego.
Chuck Norris z niesamowitym dystansem do siebie, Arnie w najlepszym komediowym wydaniu, Willis klasycznie uwodzicielsko twardy, Lundgren ze smykałką do chemii:), Van Damme prawie jak w "czarnym orle" - zło wcielone no i Sly najtwardszy z najtwardszych ale też zgrabnie i z dystansem.
Przy niektórych scenach (np. tej ze smartem) to się popłakałem ze śmiechu. Na pewno wrócę do tego filmu.
Na pewno nostalgiczna podróż w czasie dla 30-40 latków, bardziej tych 40+:)...
No i trzeba przyznać, że fizycznie "chłopaki" w niesamowitej formie.(Nie roztrząsajmy jak faceci po sześćdziesiątce "robią takie muły"...:)