Ostatnio zauważyłem dość ciekawą zależność. W filmach akcji, w jednej drużynie na kilku chłopa przypada jedna kobieta. Tak było w "Herculesie" i tak też jest w "Niezniszczalnych 3". Czyżby to był jakiś znak czasu? Czy mamy już do czynienia ze swego rodzaju "parytetem" w filmach akcji? :]
Tak .Następuje trwający od dłuższego czasu proces feminizacji kina akcji ,zmiękczania kina akcji oraz twardzieli .A o to przykłady :
,,Aniołki Charliego ,, ,Resident Evil ,, ,,Tomb Raider ,, ,Underworld ,, ,,Wandet : Ścigani ,, a teraz jeszcze dochodzi ,,Lucy ,,
Chłopie, cofnij się ze swoimi seansami do kina akcji 80-90 i zobacz, ile kobiet grywało twardzielki w akcyjniakach. Niektóre pojawiały się sporadycznie: jeden, dwa, trzy filmy i koniec. Inne, były niczym jak na kontrakcie. Ale ogólnie rzecz ujmując były. Spośród nich, mogę wymienić takie osoby: Brigitte Nielsen, Sigourney Weaver, Cynthia Rothrock, Michelle Yeoh, Linda Blair, Linda Hamilton, Diane Lane. Między innymi, to one otworzyły drogę do filmów akcji takim babkom, jak Jolie, czy Jovovich.
W sumie to dosyć zrozumiałe, że kobiety też się pojawiają w filmach akcji jako strona czynna (dająca wpierdziel), bo to urozmaica fabułę. Tylko że w "Herculesie" (łuczniczka) i w "Niezniszczalnych 3" słabo to wyszło.