1.Dr.No 2.Nigdy nie mów nigdy więcej 3.Goldfinger 4.Pozdrowienia z Rosji 5.Żyję się...6.Diamenty... 7. Thunderball A jak u was ? I nie czepiajcie się że legendarny "Goldfinger" dopiero na 3cim bo tak mam i tyle.
ZAPRASZAM TEŻ TUTAJ http://www.filmweb.pl/user/Bondman/blog/540789-50+lat+mine%C5%82o+-%29+czyli+jub ileusz+Jamesa+Bonda+oraz+ankieta+o+aktorach+i+filmach+o+007
1. Goldfinger (wiadomo - klasyk który ustanowił formułę)
2. Thunderball (ponad dwugodzinne epickie starcie Bonda z WIDMEM z ładnymi wakacyjnymi widokami w tle, szkoda, że montażysta zabalował)
3. Dr. No (no cóż... klasyka ze świetnym klimatem Jamajki i ikonicznym przeciwnikiem. Uwielbiam scenę kolacji u doktora)
4. Pozdrowienia z Rosji (kurczę, taki film mógłby nakręcić Hitchcock)
5. Żyje się tylko dwa razy (w sumie wałkowanie schematów, ale orientalny klimat i Donald Pleasence jako Blofeld dali to coś)
6. Nigdy nie mów nigdy więcej (IMO Klaus Maria Brandauer ukradł ten film... no i humor - o wiele lepszy niż ten w ówczesnych Bondach z Moorem)
7. Diamenty są wieczne (świetny klimat i muzyka, ale fatalny Blofeld i fabuła zbliża się już niebezpiecznie blisko poziomu Batmana z Adamem Westem)
To u mnie w wersji "z wytłumaczeniami" jest tak :-)
1.Dr.No- niezwykle udany początek serii. Wciągający kryminał + kreacja Josepha Wisemana jako tytułowego doktora No mimo iż pojawia się tylko w kilku scenach. No i Connery, Sean Connery w roli która stworzyła z niego gwiazdę.
2. Nigdy nie mów nigdy więcej- Może i jest to nieoficjalna część przygód najsłynniejszego agenta świata i remake filmu "Operacji Piorun" to jednak dzięki Klausowi Marii Brandaurze i powracającemu po 13 latach Seanowi Conneremu w czasach gdy Bond miał twarz nie zawsze lubianego przeze mnie Rogera Moora. Sean stworzył w tym filmie swoją moim zdaniem "najlepszą Bondowską" kreacje. Idealnie połączył humor i powagę ale nie zrobił z filmu akcji kina komediowego jak robił to Moore. Walka w sanatorium jest jedną z moich ulubionych scen walk w historii filmów o 007 i jej finał ;-).
3. Goldfinger- Obiekt kultu. Nie było nigdy popularniejszego filmu z Bondem od "Goldfingera". Słynny dialog "Czy sądzi pan że będę gadał ?" "Nie panie Bond sądzę że pan umrze". Postać Odjoba i kreacja Geta Frobe sprawiają że "popularnością" żaden ze starych filmów o brytyjskim agencie nie dorówna "Goldfingerowi". Może tylko równie naładowany wszystkim co w serii popularny "Szpieg ..." i cieszący się w naszym kraju z powodu Isabelli Scorupco "Goldeneye".
4. Pozdrowienia z Rosji- Udana kontynuacja "Dr.No" i w dodatku pierwszy Bondowski polski akcent... znany z "Kanału" Andrzeja Wajdy, Władysław "Vladek" Sheybal jako Crosteen czyli nr 5 z organizacji "Widmo". Co ciekawe polski aktor był podobno przyjacielem Seana Connery.
5.Żyję się tylko dwa razy- Japoński klimat, film przynudza momentami ale Donald Pleasence jako pierwsza twarz Blofelda to ogromny plus ;-)
6. Diamenty...- Przesadzany humor ale Sean Connery to naprawia. Mimo iż jego siwiejące włosy i zmarszczy przeszkadzają mi tu jakoś bardziej niż w późniejszym "NSNA" w którym jednak twórcy to uzasadnili to starzeniem się bohatera.
7. Operacja Piorun- Nie lubię tej części Bonda. Jest ona nudna i mimo iż był to wtedy najbardziej efektowny Bond z powodu podwodnych walk film mnie nudzi. O wiele bardziej wolę remake z 1983 roku.