Ten film zaczyna się bardzo ospale. Początek jest nudny i nie zwiastuje przyszłych emocji. Dopiero w momencie gdy Slim po raz pierwszy zostaje uderzona przez męża, akcja nabiera rozpędu, a kiedy bohaterka ucieka z domu robi się naprawdę ciekawie. Kiedy tak ogląda się "Nigdy więcej" można doznać uczucia że już kiedyś się to widziało, co jest wynikiem schematu jaki filmowcy nadmiernie eksploatują. Momentami film może się wydawać śmieszny. Jednak mimo swoich wszystkich wad bardzo mi się spodobał i to nie tylko ze względu na J.Lo. Trzyma w napięciu chociaż od początku wiadomo jak się skończy.