Przy okazji seansu przypomniał mi się artykuł z "NIE" Urbana sprzed ok. 20 lat opublikowany w Internecie dot. ambitnego planu jakiejś organizacji rządowej/pozarządowej (?) stawiającej sobie ambitne zadanie przekonania polskie kobiety do wiary w siebie i w obliczu przestępczości je dotykającej nauczyć skutecznie się bronić przed potencjalnymi napastnikami, gdy np. wracają wieczorem do domu. W artykule podano przykład jakiejś pani, która zamiast zachować zdrowy rozsądek i nie sprzeciwiać się agresorowi, dodatkowo go nie rozjuszając, zajęła ofensywne stanowisko, tak jak uczyli ją teoretycy;-) Skutkiem był złamany nos, wybita przynajmniej "jedynka", ale chyba więcej zębów, no i ogólne siniaki.
Sceny walki były infantylne. Mąż uderza pięścią, ona robi unik i nie wiedzieć czemu on leci siłą inercji na ścianę, rozbija graty itp., gdy ciosu bynajmniej nie wyprowadzał z rozpędu, tylko właściwie stojąc w miejscu:-) Ale na jeden raz film warty obejrzenia.