"Mutant" aka "Night Shadows" (1984) Johna Buda Cardosa i Marka Rosmana trudno nie lubić. To nieco głupiutki, ale trzymający w napięciu i po prostu fajny horror z Wingsem Hauserem, popijającym whisky szeryfem Bo Hopkinsem i dzielną nauczycielką Jody Medford walczącymi w zapyziałym amerykańskim miasteczku z hordą toksycznych (czy też zmutowanych pod wpływem nielegalnie pompowanych chemikaliów) zombies. Te zombies mocno przypominają krwiożercze demony z "The Evil Dead" (1981) Sama Raimiego i ten kultowy horror był zapewne główną inspiracją dla "Night Shadows".
Jedyne czego mi brakowało to gore, w zamian film oferuje sporo żółtej mazi, dużo suspensu i fajny rednecki klimat, w którym lokalsi nie przyjmują Wingsa Hausera i jego młodszego brata Josha (Lee Montgomery) zbyt gościnnie (świetna bijatyka w barze przerwana przez lokalnego szeryfa Bo Hopkinsa). "Night Shadows" jest horrorem dobrze zagranym i ze względu na brak krwawych scen i nagości przyjaznym dla młodszego widza. Niektóre sceny zapadają w pamięć np. atak dzieci-zombies na ucznia i nauczycielkę (Jody Medford) w szkole.
Pierwszy seans 29 września 2010 roku, dzisiaj ponowny. Film ukazał się w Polsce na VHS, ale w tej chwili nie mogę sobie przypomnieć jego dystrybutora. Czas trwania: 99 minut. Doskonała rozrywka dla wielbicieli horroru z lat 70-tych i 80-tych.
Polecam choćby tym wielbicielom kina grozy, którym przypadły do gustu "The Evil Dead" (1981) Raimiego, "The Crazies" (1973) Romero czy "Shivers" (1975) Cronenberga.