Zwróćcie uwagę, że w filmie w ogóle nie pokazane są dzieła bohaterki. Nawet gdy je tworzy, widać jej pracę, ale nie jej efekty. Zastanawiam się, jak zinterpretować taką decyzję reżysera.
Sposób, w jaki reżyserka pokazała, jak rodzi się i dojrzewa artystka jest przeciekawy. Nie widzimy żadnego z jej dzieł, ale właśnie ta tajemniczość zachęca do zainteresowania się nimi. A są cudowne. Taka kolejność, gdy najpierw zagłębiamy się w emocje, doświadczenia, traumy osoby, a później widzimy, jak to wszystko...