Nimfomanka - Część I

Nymphomaniac
2013
6,0 75 tys. ocen
6,0 10 1 74584
7,3 43 krytyków
Nimfomanka - Część I
powrót do forum filmu Nimfomanka - Część I

..."Nimfomanką" udowadnia, że to obraz za wszelką cenę opierający się wszystkim znanym
schematom, konwencjom, przyzwyczajeniom, jak najbardziej inny, jak najbardziej nietypowy, jak
najbardziej oryginalny. Potwierdzają to już pierwsze sceny z ciemnym ekranem a także z niezbyt
pasującą do nastroju piosenką - bodajże - zespołu Rammstein. Potem jest tylko oryginalniej. Nie
będę wypisywał o co chodzi, żeby nie spojlerować, w każdym razie są to pomysły robiące dość duże
wrażenie. Jest to film skomplikowany, wymagający myślenia i trudny w odbiorze, jednakże ze
względu na fenomenalną rezyserię Von Triera połyka się go bardzo szybko. Zachwyca także
klimatem. Ode mnie 9/10 i oczekiwanie na drugą część.

ocenił(a) film na 9
dejwid_filmweb

To jest właśnie cały Lars:) Niekonwencjonalny, wymykający się schematom, porywający oryginalnością. Oglądałam "Nimfomankę" z takim samym zachwytem, jak "Melancholię", którą uważam za arcydzieło kina. W jego filmach zachwyca to, że obraz, muzyka i akcja na ekranie są idealnie skomponowane ze sobą, stanowią jedną całość. Masz rację, nie jest to film prosty, ale pełen ukrytych metafor, przesłania, które trzeba odnaleźć. Właśnie dlatego zachwycają mnie jego filmy, są tak inne od większości produkcji i pełne niezwykłego klimatu, który zabiera się ze sobą, wychodząc z kina. Od wczoraj film nie wychodzi mi z głowy. Teraz odliczam dni do premiery drugiej części, już nie mogę się doczekać.

ocenił(a) film na 3
dejwid_filmweb

MINI MINI SPOILER

Zero zaskoczenia. Po prostu kolejny LvT zmuszający do określenia własnych poglądów
wobec poruszonych kwestii, do dogrzebania się do ukrytego w nas czegoś. Dość niechlujny,
ubogi scenografią. Kilka chwytów na poziomie Rammstein, kupa w łóżku chorego, ślizganie się
po podłodze cipami przez dziewczynki, etc. Żadnej rewolucji, olśnienia, novum.
Film zdecydowanie przereklamowany. Ale spokojnie czekam na 2. cześć, może
podbije wartość filmu. Jedynie wypowiedzi mężczyzny któremu bohaterka
się zwierza są twórcze, ciekawe i coś wnoszące. Jak dla mnie, oczywiście.

ocenił(a) film na 7
ptosiek

Zgadzam się dosyć z twoją wypowiedzią. Film jest dobry, lecz nie ma tu żadnego przełomu. Reżyseria wykonana w stylu Larsa nie czyni z tego czegoś komercyjnego. Niechlujny styl jest bardzo na plus. Spodziewałem się czegoś bardziej wynaturzonego, ale Trier nie pokazał seksu w złym świetle tak naprawdę. Skłania to do pewnych refleksji. Czy "Nimfomanka" jest w stanie poprawić wskaźnik demograficzny? Pół żartem, pół serio, ale seks jest czasem do przesady tematem tabu.

http://prawdziwefilmy.pl/2014/nimfomanka-czesc-i-recenzja-52

Kamysto

oj grube to jest porno - chociaz osobiscie wolę te filmiki oglądane w internecie, przynajmniej nie udają wielkiego kina. Parę razy to mi się nawet chciało wymiotować. Ale moze o to chodzi i się nie znam na sztuce wyższej... Tylko muzyka mi się podobała, chociaż miszczu Lars perfidnie sprofanował Bacha porównując polifonię jego do pieprzenia się z kilkoma partnerami. Piękna metafora... Na szczęscie na film wlazłem za darmo korzystając ze znajomości w kinie, bo szkoda byłoby kasy na to. W następnym filmie miszcza Larsa pewnie będzie jedzenie kupy i tym podobne rzeczy, bo juz trudno mu znaleźć będzie kolejną granicę do przejścia:) i zostanie to okrzyknięte arcydziełem:) bo pewnie zoofilię już jakis inny zazdrosny twórca wykorzysta. Potem zostanie juz tylko laparoskopia, rektoskopia itp bo nic nie będzie już robiło wrażenia. Pewnie, że można zachwycać się paroma scenami, bębnieniem kropli w śmietnik czy też grzechotaniem zardzewiałego żelastwa, indywidualną grą aktorską itp. Ale pamiętajmy, że to już nie jest bezpośredni dotyk mistrza. Jego przesłanie - szokować! Profanować - ale też zmuszać do dyskusji... Dobra, poczekam parę lat... muszę dojrzeć do tego arcydzieła... już się nie wypowiadam... czekam na drugi odcinek serialu :)

ocenił(a) film na 7
hopstein

Jak na razie jedną moją koleżankę obrzydził film, a druga nie widziała w tym nic obleśnego. Seks, którego jest dużo, chociaż po Larsie można było spodziewać się większej ilości scen erotycznych. Metafory są ładne, no o co Ci chodzi? :) Jeśli chodzi o Triera to jak na razie nie zgadzam się z jednym filmem. Mam na myśli to arcydzieło, gdzie zwyczajna para przeobraża się w kalekiego mężczyznę i kobietę dziwkę. "Przełamując fale" to taki głęboki film, gdzie sens możemy odnaleźć w poniżaniu normalnych ludzi. Do "Nimfomanki" nie mam większych zastrzeżeń.

ocenił(a) film na 9
Kamysto

film nie za wiele ma wspólnego z seksem. oczywiście większość osób mających styczność z tym obrazem się nie zorientuje, będąc pod wrażeniem (raczej negatywnym) powierzchowności. ale von trier mówi o wiele ważniejszych sprawach: egzystencjalizm, model społeczny, relacje międzyludzkie, emancypacja, rola człowieka i różnica pomiędzy nim a zwierzęciem. to nie jest obraz psychologiczny, sama nimofmanka za bardzo tutaj się nie liczy. jej osoba i przeżycia to tylko pretekst by opowiedzieć o tym, w jakim świecie funkcjonujemy i jakie wartości (lub doświadczenia) są w stanie nim wstrząsnąć. von trier po to ucieka do ekstremalnych środków wyrazu, aby zwrócić uwagę, że w filmie nie chodzi o pieprzenie, tłucze to jak młotem do głowy; gdyby obraz był 'delikatniejszy', większość jeszcze gotów byłaby go pomylić z filmem erotycznym albo romansem [co i tak już się stało]. film jest manifestem, zwraca uwagę na to, że 'wszyscy jesteśmy nimfonanami' (potwierdza to tylko interlokutor nimfomanki, na którym historyjki nie robią większego wrażenia, albo podaje naukową racjonalizajcę tych opowieści, albo stwierdza, że w sumie to nic takiego i 'widział gorsze rzeczy'). i co teraz, drogi widzu? von trier prowokuje, aby spojrzeć na życie właśnie z tej perspektywy. co z tego wyniesiesz, to już tylko twoja sprawa.

pozdrawiam widzów i zachęcam do ponownego obejrzenia, jeden z najlepiej zrobionych filmów tego tysiąclecia.