6,0 47 tys. ocen
6,0 10 1 47320
5,2 25 krytyków
Nine - Dziewięć
powrót do forum filmu Nine - Dziewięć

W jednym z numerów miesięcznika "Film" ukazał się artykuł, opisujący jak to amerykańscy filmowcy "kradną" pomysły z Europy, potrafiąc przekuć je w żyłę złota. Orson Welles powiedział, że amerykańskie filmy są najlepsze i najgorsze, a obraz "Nine" jest tego świetnym przykładem.

Musicale nigdy nie były moją mocną stroną. Do tej pory obejrzałem może z dwa. Idąc do kina na "Nine", nie miałem zatem wygórowanych oczekiwań, co więcej spodziewałem się, że dostanę produkcję w której bohaterzy zamiast wypowiadać najważniejsze kwestię, będę je co rusz wyśpiewywać. Na szczęście tego nie uświadczyłem. Rob Marshall zgrabnie lawiruje pomiędzy właściwą fabuła, a scenicznymi występami, które fajnie komponują się w całość.

Sceny śpiewane nie są "wrzucane" co rusz w najmniej odpowiednich momentach. Ich koncepcja jest dobrze przemyślana i nie narzuca się widzowi, choć trzeba przyznać, że hamuje to momentami całą historię.
Inscenizacja poszczególnych występów robi naprawdę spore wrażenie. Wszystko wystylizowane na lata 50, daje bardzo urokliwy nastrój. Mnie najbardziej do gustu przypadł występ Fergie w piosence "Be Italian", ponieważ jest najbardziej dynamiczna i wizualnie najciekawsza, a i sama piosenka jest najlepsza z wszystkich.
Fabuła oparta na "Osiem i pół" Felliniego nie jest specjalnie wyszukana. Ot reżyser, który przechodzi twórczą niemoc pociesza się w ramionach dziewięciu kobiet, które go otaczają. Wielkiej filozofii i psychologi tutaj nie ma, tak jak ma to miejsce u Felliniego, ale amerykańscy filmowcy nie mieli wcale takich zamiarów, by konkurować z mistrzem. Ściągnęli plejadę największych gwiazd i pokazali, że potrafią robić kino najgorsze i najlepsze.

Aktorzy spisali się różnorako. Kidman jest piękna, ale do zagrania miała niewiele. Dench gra na poziomie, ale i ona nie miała większego pola do popisu. Zupełnie blado wypada Hudson oraz Penelope Cruz. Jej występ nagrodzony nominacją do Oscara to największa pomyłka Akademii Filmowej od wielu lat. Mnie najbardziej spodobała się Marion Cotillard, choć faktycznie jej rola wymagała już od aktorki większego zaangażowania. Jedyny męski "rodzynek" w tym gronie- Daniel Day-Lewis w swojej roli wypada wiarygodnie, o ile nie zaczyna śpiewać.

"Nine" to wystawny musical, o błahej konstrukcji fabularnej, ale myślę, że artyści, którzy przeżywają podobną niemoc docenia ten film. Dla zwykłych śmiertelników nie będzie tutaj nic ciekawego. Myślę jednak, że warto zaryzykować choćby dlatego, aby podziwiać prawdziwe piękno prawdziwych kobiet.

Bialy_Pielgrzym

Dziękuje , że wkońcu ktośwspaniale podsumował ten film .100% sie zgadzam w szczególności co do Marion i Penelopy ( która naprwde wypadła słabo )

nawrot_aga

Nine oceniasz wyżej niż Aż poleje się krew ...ciekawe

lotr_2

Nie bardzo rozumiem, co ma tu do rzeczy ocena Aż poleje się krew, przecież to zupełnie dwa różne gatunki filmowe, a o ile mi wiadomo najczęściej film ocenia się przez pryzmat jego gatunku. A co do recenzji autora tematu: gratuluje trafnej i wyważonej recenzji, sama zastanawiałam się jak wyrazić co myślę na temat tego filmu, szacunek:)