Dziwi mnie niezmiernie fala krytyki, która spotkała ten film. Totalnie zauroczony po seansie zastanawiałem się w czym tkwi problem. Podejrzewam, że publiczność i krytyka spodziewała się po tym filmie zbyt wiele, podczas, gdy "Nine", podobnie jak i "Chicago" nastawione jest przede wszystkim na dobrą zabawę, nie na psychologiczne meandry. Czy widzieliście musical, który poruszałby jakieś wzniosłe, ambitne tematy? W gatunek musicalu wpisana jest przede wszystkim zabawa - taniec, muzyka, rozrywka. Czy ktokolwiek zarzucał "Chicago" błahość tekstów? Czy pojawiały się zarzuty odnośnie przerostu formy nad treścią?
Problem tkwi również w tym, że jest to adaptacja "Osiem i pół', filmu uznawanego za arcydzieło. "Nine" jest jego luźniejszą, a przez to przez wielu krytyków uznawaną za zdecydowanie gorszą.
Sam film mnie osobiście zachwycił. Dwie godziny minęły mi, jak z bata strzelił. Rewelacyjne aktorstwo, świetna historia, genialne momenty musicalowe i oszałamiająca, dopracowana do perfekcji strona techniczna.
Sam nie umiem odpowiedzieć, która z aktorek spisała się najlepiej. Pierwsze skrzypce gra tu Cotillard, która wzbudza nasze współczucie i jest nam najbliższa emocjonalnie. Na drugiej pozycji ustawiłbym fenomenalną Cruz - niezwykle zabawną, rozerotyzowaną, piekielnie kuszącą. Świetnie wypada też Nicole Kidman, której uroda idealnie współgra z kreowaną postacią wielkiej muzy rezysera (przepiękna piosenka). Reszta obsady wywiązała się ze swych ról znakomicie - na szczegolną uwagę zasługuje Fergie, która to wprost roznosi ekran swoją obecnością.
9/10 - to rzeczywiście największe widowisko filmowe tego roku.
No to śię rozpisałeś. Więc twierdzisz że wyszło całkiem dobrze hm. Tak mnie moja męczy że aż wszedłem poczytać co piszą................
chciałam założyć podobny wątek o tym, że w musicalach chodzi głównie o dobrą zabawę, muzykę i przyjemnie spędzony czas :)
samego filmu jeszcze nie widziałam, na pewno się na niego wybiorę, ale mam przeczucie, że mi się spodoba :)
Oczywiście masz stuprocentową rację, musicale potrafią niesamowicie nastroić a sześć nadmiernie kuszących kobiet walczących o jednego mężczyznę dodaje pikanterii.
Od czasów Chicago to pierwszy musical który potrafi pochłonąć i wciągnąć w grę zmysłów i pożądania. Zresztą skoro nasi panowie nie stają na wysokości zadania, pozostają tylko filmy i odrobina bujnej wyobraźni ;).
Widzisz, męska część widowni woli browar i styl RambO! potem dziwią się czemu nie są w stanie stworzyć konkurencji tej części męskiej publiki która dokładnie penetruje temat ;), kobiety są jakie są ale zauważyłem że uosabniają się z wieloma postaciami filmowymi, to tak jakby przyswajały sobie po częśći osobowości odgrywane przez aktorów czy aktorki ;) ..zaraz będzie PLASK!!! :)
Mi też się bardzo podobał :D
Bałam się,że będę się nudzić i wzięłam nawet zegarek,żeby odliczać czas,ale nie zerknęłam na niego ani razu ;)
I zdziwiłam,jak zobaczyłam końcowe napisy,że to już koniec.
Co do filmu,to wszystko super-choreografia,muzyka,aktorzy,cudowny włoski klimat...
Ale jeden mały minus:
Wydaje mi się,że gdyby był jeszcze wspólny taniec na końcu, to film byłby super wykończony,ale to takie moje spostrzeżenie :D
bardzo podobnie jak koleżanka powyżej, GIANTYCZNE ździwienie że musi się skończyć :(
równie dobrze mógłby trwać 3 godziny, fabuła zaplątana ale dość zmyślna i świetnie wpływa na samopoczucie, najgorzej wyszła podróż powrotna, do kina mam prawie 15 kilometrów miejską komunikacji:( ale warto było :) dziewczyny zagrały ach bosko to mało powiedziane:)