Film bardzo dobry do czasu zakonczenia...
oczywscie - to najtrudniejszy element w filmie i scenarzysta się nie
popisał.

Film robił na mnie piorunujące wrazezenie od początku do... początku
zakonczenia. Pytam-po co to było? Co to filmowi dało? Jedynie obce
ciało, nie wiem w jakim celu, kompletnie nie pasujące do calosci.

Zachwycila mnie gra Marion. Luisa Contini byla autentyczna, wrazliwa.
Wzruszyla mnie jej opowiesc snuta piosenką. Przepiękne, autentyczne.

Bardzo dobra rola Daniela. Penelope równiez standardowo się popisala.
Nicole Kidman była pięknym obrazkiem filmu, choc jej rola byla bardzo
ograniczona.

Dialogi - swietne, błyskotliwe.

Show muzyczne - rewelacyjne. Każa jedna piosenka zrobila na mnie wielkie
wrazenie...


Tylko... wszystko psuje zakonczenie...
Po co ten atak frustracji i przesunięcie 2 lata pozniej?
Nijak to się powinno miec do słow żony, bowiem on wczesniej nic sobie z
nich nie robil. Czemu nagle w tym wypadku po slowach "nie mam juz
nadfziei" mial się usunąć? Naciagane na maxa.