Sam tytuł sugeruje zdanie na temat filmu. To nawet nie jest typowy musical, jedynie jakaś
tania podróba , i to w złym stylu. Kostiumy dośc banalne, choc nie najgorsze. Sekwencje
taneczne dosc ciekawe i oryginalne, ale mam wrażenie, że podobne już gdzieś się
pojawiły,wykonywane przez aktorki utwory mogą byc dobrze ocenione, ale i one nie
zasługują na żadną wielką pochwałę. Ponadto w zestawieniu z Chicago, Nine okazuję się
jedną wielką klapą i porażką, ale to ocena całości, a nie pojedyńczych fragmentów, które
bywają całkiem niezłe
Co to w ogóle za porównanie. Nine to dramat przedstawiający niemoc twórczą reżysera a Chicago to musicalowy kryminał. To dwa różne gatunki więc trochę mnie to denerwuje. Żadna rzecz w tym filmie nie była skopiowana. Piosenki nie mogą być rytmiczne ani porywające do tańca gdyż nie nadawały by się do konwencji filmu. Wszystko na bardzo wysokim poziomie. W moim odczuciu żeby zrozumieć ten film trzeba do niego dorosnąć zarówno wiekowo jak i psychicznie gdyż od natłoku durnych produkcji typu Tron, Avatar, Piranie i różnych innych durnych filmideł ludzie cofają się rozumem do przedszkola i nie doceniają takiej produkcji jaką jest Nine.
Do Chicago lubię wracać, mimo że widziałam je już z 10 razy, natomiast Nine widziałam raz i ...wystarczy. Rob Marshall chyba za bardzo zapatrzył się w 8 I PÓŁ TYGODNIA Felliniego, bo trudno nie zauważać rażących podobieństw w fabule - film zaszkodził sobie na starcie brakiem oryginalności. Natomiast plejada "hollywoodzkich gwiazd'' również zawiodła oczekiwania. Na brawa zasługuje Marion Cotillard, za to Nicole Kidman przygasła pod tonami makijażu i bardziej przykuwała uwagę swoją nienaturalnie naciągniętą twarzą. Bez sensu i nie polecam.
Taniec z tamburynami na piasku był po prostu świetny. Ogólnie wyłączyłem gdzieś w połowie, bo film mnie zanudził, także nie oceniam.
Zupelnie sie zgadzam... Chicago to film, do ktorego nie raz wracalam i bede czynic to w dalszym ciagu (i chyba w ramach kurazu siegne po niego w najblizszej przyszlosci), Nine pozostanie z pewnoscia mglistym wspomnieniem obejrzanego kiedys-tam-w-przeszlosci filmu. Dalam 5/10, ale chyba z litosci dla tworcow Chicago... M.Cotillard swietna, reszta mnie zawiodla, zwlaszcza P.Cruz... ;]
A ja mam właśnie odwrotnie. Oczywiście żeby nie umniejszać Chicago bo to także rewelacyjny film a w Cell Bloc Tango to się aż zakochałem jednak ja częściej wracam do Nine-Dziewięć. Był to mój pierwszy film Marshalla więc może dlatego. Poza tym bardzo lubię właśnie takie klimaty. Niemoc twórcza a do tego jeszcze gromada pięknych kobiet a no i nie można zapomnieć o klimacie Włoch :D. Takie jest moje zdanie odnośnie filmu. Zresztą mi to się większość musicali podoba :D