Zupełnie zapomniałam o 'Kabarecie', mówiąc o tych dobrych musicalach : )

Ja w ogóle nie przepadam za musicalami, ale "Nine" mi się naprawdę podobało, bardziej niż "Moulin Rouge". Zresztą skoro po powrocie do domu zacząłem słuchać soundtracka, to dla mnie jest to jeden z najważniejszych wyznaczników tego, czy musical był dobry, czy nie.

Męczyłem się trochę przez pierwsze pół godziny, "Folies Bergeres" to nie na moje uszy, tak samo jak partia Penelope. Ale od znakomitego występu Fergie było już naprawdę dobrze. No i ta olśniewająca Cotillard... ;)

Byłam już dwa razy w kinie na NINE :) Zauroczyłam się i ku mojemu zaskoczeniu ... za drugim razem film wydał mi się lepszy niż za pierwszym :D Dostrzegłam wiele rzeczy, których nie zauważyłam za pierwszym razem oglądając film, np. to jak Dante zamyka drzwi od samochodu Guida, a one odbijają i są otwarte :) Drobne szczegóły, które nadają jeszcze większy urok filmowi :) Genialne piosenki, wykonania ... "Folie Bergeres" za pierwszym razem też mi nie podeszło, a za drugim ... byłam zauroczona :)
Czy jest lepszy od "Chicago" i "Moulin Rouge"? Nie potrafię ocenić. Teraz, gdy jestem świeżo po obejrzeniu wydaje mi się, że "Nine" jest lepsze, aczkolwiek może to być chwilowe zauroczenie filmem. :)

Fakt, soundtrack wpada w ucho. Najbardziej przypadły mi do gustu 'Be Italian' i 'My husband makes movies'.

'Nine' obejrzałam na maratonie filmowym w łódzkim Silverze. Miałam okazję porównać tan film z 'Chicago', które poprzedzało premierowy pokaz filmu Rob'a Marshall'a. Sama nie wiem, który lepszy. Mają trochę inny klimat więc tak naprawdę trudno ocenić.