Jedni powiedzą, że to film nudny, inni że fascynujący. Dla mnie był to film dający do myślenia. Myślę, że nie zainteresuje on ludzi, którzy chcą mieć wszystko wyłożone na tacy, o co chodzi. Mnie się podobał, bo ja lubię filmy z głębią. Było to wszystko. Miłość, namiętność, rozdarcie wewnętrzne, nienawiść, rozterki. Prawdziwe emocje, a nie przesłodzone byle co. Wstawki musicalowe, pozwalają lepiej zrozumieć treść filmu.
Mnie się podobał, właśnie dlatego,,,
Film i tak już bez piosenek był o wiele łatwiejszy do zrozumienia niż "8 i pół" ;)
Proszę bardzo. To film o człowieku i jego naturze, o namiętnościach i targających nim rozterkach. Każdy z nas taki jest. Kryzysy, także osobiste, nigdy nie przechodzą bez echa. Inni też cierpią. Nic co ludzkie nie jest nam obce. Jak pogodzić miłość z namiętnością? Jak nie ulec pokusie i do czego ona prowadzi. To tylko moje przykładowe przemyślenia. A ty co wymyśliłeś?
jak dla mnie film nie miał porywającej fabuły. opowiadana historia wręcz
mnie irytowała. to, co mnie zachwyciło w filmie, to musicalowe wstawi i
ujęcia - każdy kadr idealnie nadawałby się na zdjęcie. scenografia wręcz
mnie urzekła.
Jasne że fabułą nie była porywająca. Niemoc reżysera i jego kryzys wieku nie są zbyt efekciarskie. Film swoją problematyką na pewno natchnie część męską do wyobrażeń jakby to było być takim wirtuozem i mieć tyle kobiet u swojego boku (mnie przynajmniej natchnęło) ale film ewidentnie pokazuje też, że wcale nie jest to takie fajne jakby się mogło wydawać i że czasami swoimi kaprysami i pożądaniem można zranić tak wielu ludzi którzy na to nie zasługują. Tak przynajmniej ja to odebrałem. W "Nine" zabrakło mi niestety jak dla mnie bardzo ważnego dialogu między Guido a kardynałem. W "Osiem i pół" brzmiało to tak:
-Wasza Eminencjo, nie jestem szczęśliwy.
-A czemu miałbyś być? To nie jest twój zawód. Kto ci powiedział, że przychodzisz na ten świat, żeby być szczęśliwym?
Po prostu genialne, ogromnie dające do myślenia.