6,0 47 tys. ocen
6,0 10 1 47320
5,2 25 krytyków
Nine - Dziewięć
powrót do forum filmu Nine - Dziewięć

Postawili na obsadę składającą się głównie z gwiazd. Od początku sceptycznie podchodziłam do tego typu "gwiazdorskich zgromadzeń", ale jako miłośniczka musicali wszelkiego rodzaju, oraz zdecydowana zwolenniczka Chicago, wierzyłam, że film naprawdę będzie czymś interesującym. Znawczynią kina nie jestem, bo żeby się tak nazywać jestem zdecydowanie zbyt młoda i jedyne o czym mówię to moje bardzo świeże odczucia po obejrzeniu filmu.
Przede wszystkim muzyka, mało abitna, mało interesująca. Obsada aktorska? Powiedzmy sobie szczerze, główne aktorki takie jak Nicole Kidman, Penelopa Cruz nie miały za wiele do pokazania. Penelopa Cruz, również bardzo reklamowana, nominowana nawet do Złotego Globu (chociaż juz jest dla mnie jasne, dlaczego nie otrzymała statuetki) również nie zachwyciła.

lentreen

W sumie zgadzam się, że film rozczarowuje, ale atak na Cruz niezasłużony. Ona, Cottillard i Day-Lewis to jedyni aktorzy z obsady, którzy mieli coś do zagrania - i wypadli w tym b. dobrze (choć lepiej by było, gdyby Day-Lewis nie śpiewał - miał dwa najgorsze "kawałki" filmu - obok występu Dench). Kidman nieźle wygląda i nieźle śpiewa, ale nie ma nic do zagrania, Loren - funkcjonuje tutaj raczej, jako uosobienie włoskiego kina, niż postać z krwi i kości (chociaż akurat jej scena "śpiewana" była urokliwa - trochę miała wydźwięk psychoanalityczny - okazało się raz jeszcze, że mężczyźnie najlepiej jest przy matce :P ). Rola Hudson dodana trochę niepotrzebnie (chyba tylko po to, żeby mogła zaśpiewać najlepszą - obok "Be Italian" Fergie - piosenkę filmu; poza tym nic nie wnosi do fabuły, no i jest jedyną postacią żeńską SPOZA życia Guida), ale wypadła w niej nieźle - może dlatego, że śpiew to było praktycznie wszystko, co musiała "odegrać". Fajny - najbardziej "widowiskowy" - jest "kawałek" Fergie. Niektóre pomysły - zwłaszcza te "religijne" [np. spotkanie z kardynałem w łaźni] - dodają "głębi" "moralnej" dylematom Guida, ale w sumie największym (obok zmarnowania potencjału niektórych aktorek) nieszczęściem tego filmu jest to, że spłyca "Osiem i pół" Felliniego. Filmowi brakuje też narracyjnej lekkości (zupełnie zbędna była pierwsza scena "taneczna", w której widzimy Guida i wszystkie postaci żeńskie filmu - i tak później wprowadzane do fabuły PONOWNIE; scena nudna i nieolśniewająca; chybiony jest też ostatni akt następujący "dwa lata później" - nagle rozmowa z Dench "odblokowuje" jego natchnienie - równie dobrze mogło się to stać dwa lata wcześniej, dzięki czemu film szybciej osiągnąłby finał), a i muzyka mogłaby być bardziej porywająca... Okazało się, że Marshall to reżyser, któremu starczyło talentu na jeden film ("Chicago"). Co prawda "Dziewięć" jest lepsze od żałosnych "Wyznań gejszy", ale i tak trudno nazwać ten film "dobrym". Jest "niezły" - tylko. I dlatego ode mnie 6/10.

Davus

Oczywiście Hudson spotyka Guida, ale jest SPOZA jego życia w tym sensie, że ani nie wpłynęła na jego rozumienie tego, czym jest "bycie Włochem" (Fergie) ani nie jest z jego rodziny (Loren, Cottillard), czy życia uczuciowego (Cruz), ani - nie jest jego współpracownicą (Dench, Kidman).