po wyjściu z kina stwierdziłem, że film był rewelacyjny. po seansie zawsze wrażenie jest dużo lepsze, więc później je zweryfikowałem. jeżeli macie ochotę zobaczyć coś w stylu Chicago to nie ma sensu wybierać się do kina. ale jeśli chcecie zobaczyć, poważny film, przedstawiony z lekkością to jak najbardziej. to właśnie podobało mi się w tym filmie - jego trudny temat. musical z założenia kojarzy się z dobrą zabawą, a Dziewięć temu zaprzecza. co prawda piosenki, jak na nowoczesny musical przystało są efekciarskie, ale fabuła jest przygnębiająca.
Genialne aktorstwo, Daniel Day-Lewis nie gra, on wrasta w rolę (w każdym filmie), nawet Cruz miała okazję pograć. majstersztykiem było też przedstawienie historii w stylu Felliniego. Scena z Kidman przy fontannie jakby zdjęta z Słodkiego Życia. wiele, wiele smaczków nie tylko z Osiem i pół, ale i innych filmów. i Day-Lewis z włoskim akcentem - rewelacja.