film oczywiście nie dorównuje "8 1/2", nawet nie ma o czym mówić. oczywiście nie jest to zupełna kopia dzieła Felliniego i pomysł jest tu trochę inny, aczkolwiek też właśnie oryginalności zdecydowanie brakuje w filmie Marshalla. dużo mniej uwagi poświęcono tytułowemu "Dziewiątemu" filmowi, i w ogóle cała ta opowieść jest dużo prostsza, niż film Felliniego, w zasadzie jakby jednowarstwowa tylko, tzn. trochę powierzchowna - czarno na białym, bez symboliki i oczywiście bez osobistych wstawek od rezysera filmu jak w przypadku F.F. muzyka fajna w sumie, nie wiem czemu tak się jej czepiają - ale przesadzają :) z obsady najbrdziej mi się podobała Marion Cotillard, fajny też epizod Kate Hudson, szału za to nie robią najgłośniejsze nazwiska - Cruz i Kidman. główny bohater - Daniel Day-Lewis nie wypadł rewelacyjnie, ot poprawnie, a tutaj akurat powinno być coś mocniejszego - raczej swojej roli nie udźwignął, choć też nie można powiedzieć żeby grał źle. ostatecznie nie takie złe, choć jako remake to cienko.
Nie chce mi się sprawdzać wszystkich dyskusji, ale to pierwszy post dotyczący 8 1/2 i się zgadzam, szału nie ma, ale mnie się podobał i to bardzo, a muzyka, na początku nieszczególnie, a teraz i owszem! A Marion Cotilard rewelacyjna! Najbardziej z utworów Kate Hudson, potem Fergie, Marion i Judi Dench, ale nie będę się upierać. Mnie najbardziej? ( jeżeli to dobre słowo) zastanawia, że mało kto porównuje to do F.F. i 81/2! Nie wiem, nie znacie klasyki, nie potraficie myśleć, nie kojarzycie, nie wiem??? Ja może też nie wiem, ale chcę dyskusji i znajomości historii kina! I może oświecenia mnie, jeżeli mam jakieś braki.
Oczywiście te pytania nie do autora/autorki wątku.