Nicole Kidman w totalnie odmiennej roli, mroczny klimat, historia zemsty i traumy. Niestety, wyszło bardzo przeciętnie, a momentami wręcz męcząco.
Kidman naprawdę się stara i jej metamorfoza fizyczna robi wrażenie, ale cały film wydaje się być bardziej pokazem „patrzcie, jak bardzo zmieniłam się do roli”, niż faktycznie dobrą opowieścią. Fabuła jest chaotyczna, skacze w czasie i miejscami trudno się połapać, o co właściwie chodzi. Miałem wrażenie, że film chce być głęboki i poruszający, ale wyszło po prostu nudno.
Film próbuje być brutalny i emocjonalnie ciężki, ale efekt jest taki, że przez większość seansu trudno poczuć jakiekolwiek zaangażowanie. Niby jest akcja, są dramaty, ale wszystko wydaje się wymuszone i sztuczne. Główna bohaterka ma być zniszczona życiem i bezkompromisowa, ale bardziej przypomina parodię typowego „zmęczonego gliny”. Zamiast emocji i akcji, jest dużo chodzenia, patrzenia w przestrzeń i przygnębiających monologów. Ani to nie trzyma w napięciu, ani nie porusza. Momentami po prostu patrzyłem na zegarek i czekałem, aż się skończy.
3/10 za dobrą rolę Kidman i ciekawy pomysł na postać, ale film jako całość niestety nie daje rady. Trudny do przebrnięcia i zdecydowanie przereklamowany.