A ja stawiam 1o. Mogę nie być obiektywna, bo ubóstwiam Hopkinsa, ale...
"Nixon" z pewnością do filmów arcyciekawych nie należy lecz też chyba nie miał taki być. Bądź co bądź to dramat obyczajowy, a nie kolejna wersja przygód Indiany Jonesa (nie żebym nie lubiła tego filmu). Stone po mistrzowsku i bardzo rzetelnie przedstawił życie Richarda Nixona, bo o to tu przecież chodziło. Plus rewelacyjna rola Hopkinsa (z resztą nie pierwsza i nie ostatnia). Generalnie film jest świetny, polecam. Dziwią mnie tylko tak krytyczne komentarze, ale cóż... o gustach się nie dyskutuje