Film może się wydawac naiwny i bajkowy - ale dziś nazwano by ten film ''komiksowym''- niektóre zabiegi formalne i wyostrzenie charakterów idealnie pasuje właśnie do tego medium i bez kozery mozemy o nim tak mówic .Aż kipi od cytatów,to dośc smiała zapowiedz tego co w filmie będzie się nazywało postmodernizmem, a to kurna 55 rok.Więc film na oko z 40-50 lat wyprzedza swoją epokę o_O. 
Siedze teraz i mózgownica mi pracuje na wysokich obrotach , bo z tego filmu bardzo dosłownie czerpało garsciami setki artystów i to nie tylko filmowych bo i Cave,komiksiarze etc.Ja daje do ulubionych. 
Mamy najzwyczajniej do czynienia z arcydziełem... 
 
Chodź film zdecydowanie nie każdy doceni bo można mu wiele zarzucic - wspomniana naiwnosc etc.Ale wbrew pozorom w tym wszystkim tkwi to co mi się podobało bo w tej komiksowości tkwi jego siła. 
 
10/10 
A ja właśnie fenomenu tego filmu nie rozumiem. Że fantastyczne zdjęcia jak na tamte lata, to się zgodzę. Bardzo ciekawe efekty przyniosło użycie szucznego oświetlenia. Można sobie to widzieć jako komiksowe albo niekomiksowe, w każdym razie nadaje to ciekawy, odrealniony klimat temu filmowi. 
 
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli pisząc w kontekście tego filmu o postmodernizmie. Mógłbyś napisać do jakich filmów "Noc myśliwego" nawiązuje? 
 
To, że bracia Coen nawiązywali w swoim "Bracie, gdzie jesteś" do "Nocy myśliwego", co do tego, to się zgodzę. O ile jednak Laughton jedzie po amerykańskich dewotach, tak Coenowie do religijności południowców odnoszą się bardzo ciepło, na celownik biorąc rodzącą się masową politykę. Swoją drogą "BGJ" od strony merytorycznej (nie kwestionuję tu wykonania, bo "BGJ" jest jednym z najlepiej wykonanych filmów braci) uważam za jeden ze słabszych obrazów braci Coen [niżej niż takie np. "Okrucieństwo nie do przyjęcia"] - humor jakiś taki, jakby im się zupełnie kły satyryczne stępiły i pozostał sam slapstick. 
 
Wracając jednak do "Nocy myśliwego": sama strona wizualna nie wystarczy, aby mówić o arcydziele. Film w ogóle nie wywołuje napięcia, bardziej śmieszny, a umieszczenie przez Amerykanów Harry'ego Powella w setce najlepszych czarnych charakterów kina, zawsze wprawiało mnie w zdumienie. Doceniam to, że do gatunku noir ten film wnosi jednak coś nowego i posiada swój drugi, bardziej obyczajowy plan (religijność), ale jak widzę Mitchuma, któremu spada na łeb półka z konfiturami, drapie się po łbie i jęczy "ała" (co powoduje też, że chwilowo zaprzestaje gonić swoją ofiarę), to nie mogę się powstrzymać od śmiechu.
A to, że później z tego filmu czerpało wielu artystów (w tym sam Nick Cave, o bosz), nie podnosi jego wartości, ani nie czyni z niego dzieła postmodernistycznego, co najwyżej - kultowe. Kultowe nie dla mnie. 
 
Pozdrawiam :)
Naprawdę nie rozumiem skąd tyle w Tobie agresji. Rozumiem, że film postmodernistyczny nie musi nawiązywać do innych filmów, ale do sztuki powstałej w ogóle. Dobrym przykładem są tu takie filmy jak "Pillow Book" i "Inland empire", które nawiązują do postmodernisttycznych dyskusji na temat słowa. Ale co ja ci bedę duzo pisał - pewnie znowu, jesli nie bedzie się to pokrywać z tym, co sam myslisz, to będziesz bluzgał. 
 
Słucham Dody i się odjeb, juz olałem takich jednych pacanów z exordium, którzy jej nie lubili (pfff... ignoranci). 
 
W ogóle, napisałem, bo byłem ciekaw czy zareagujesz tak jak zawsze czy normalnie... 
 
Pzdr.
Kropelka, cement i Poxipol też łączy w jedną całość, a nie nazwałbym ich arcydziełem.
''nie bedzie się to pokrywać z tym, co sam myslisz, to będziesz bluzgał. '' 
 
To ty mi coś próbujesz w móiwc nie ja tobie... 
 
''ale do sztuki powstałej w ogóle.'' 
 
Takk .Bajki braci Grim i Biblia nie istnieją.
''Kropelka, cement i Poxipol też łączy w jedną całość, a nie nazwałbym ich arcydziełem. '' 
 
a ja nie nazwał bym cię istota czytającą ze zrozumieniem. 
 
Od razu zaznaczyłem że nie każdemu się ten film spodoba...
"""Takk .Bajki braci Grim i Biblia nie istnieją.""" 
 
Do tego się nawet nie odniosę, bo nie widzę związku z tym, co napisałem. 
 
Jedyne co wyłowiłem z wiadra pomyj, które zechciałeś na mnie wylać i z czym mogę się zgodzić, to stwierdzenie, że "Noc myśliwego" nie jest filmem noir. Bo chyba raczej nie jest, choć akurat w warstwie operatorskiej - gra światłocienia, czerni z bielą, pewien mrok, jest. Co więc wnosi "NM" do kina (już nie "gatunku noir", tak jak napisałem wcześniej)? Jesli miałby to być baśniowo - komiksowy klimat, to już grubo ponad 10 lat wcześniej był "Czarnoksiężnik z krainy Oz". Dorotka, Robot, Strach Na Wróble i Lew, to kwartet nie do przebicia i dzieło kultowe! Ilu twórców nawiązywało później do tego genialnego filmu, trudno zliczyć. Bez nich nie byłoby obecnie "Watchmena", "300", "Sin City" i całej masy innych filmów komiksowych (ostatnio są bardzo na topie) albo Tima Burtona, choć za Timem akurat nie przepadam (z małymi wyjątkami). ;) 
 
"""idz zobacz ''okrucienstwo nie do przyjęcia'' i niech ci się podoba... albo strzelaj jeszcze przykładami najsłabszego Greneweya.""" 
 
Podobnież jak i "Inland Empire" najprawdopodobniej nie jest najlepszym obrazem Lyncha, ale wątki filozoficzne, o których wspomniałem, analogiczne do tych, które porusza Greenaway w "PB" są właśnie w tych dwu filmach. Podobnie "Europa" to nie jest najlepszy film von Triera, a mógłbym na przykład porównywać go z "Blaszanym bębenkiem", w kontekście historycznym. 
 
Od "Okrucieństwa nie do przyjęcia" nie wiem co chesz. Dla mnie to jest dobry film braci Coen. Mógłbyś napisać, co ci sie w nim nie podoba, co bym mógł sie do tego odnieść... 
 
"""Od razu zaznaczyłem że nie każdemu się ten film spodoba...""" 
 
Czy w Twojej ocenie pozbawia mnie to przywileju (niewątpliwego) do wypowiadania się w temacie? Jesli chciałeś zdań odrębnych uniknąć, to mogłeś napisać: ""Od razu zaznaczyłem że nie każdemu się ten film spodoba... więc jak ktoś inaczej odbiera ten film, jest zwykłym laikiem, ignorantem, którego należy rozstrzelać i uprzejmie proszę o niewypowiadanie się tych osób w temacie". 
 
i miałbyś spokój. Mnie drażni nazywanie filmu z taką ilością błędów arcydziełem, pomimo jego całej oryginalności. I mnie nawet Nick Cave do tego nie przekona. 
 
Komiksowość nie równa się naiwność. Kiepski z tego filmu thriller.
latajacy_pies znowu atakuje bogu ducha winnych ludzi,ale mniejsza bo nie o tym chciałem. Filmik bardzo dobry,nie wydaje się ani troche bajkowy czy przerysowany a raczej uniwersalny. Jeżeli chodzi o gatunki to "Noc..." słabo wypada jako noir,ale już lepiej jako dramat z kilkoma elementami humorystycznymi. Z arcydziełem niestety ma niewiele wspólnego bo np.taka scena przejażdżki wielebnego prez miasto jest zrobiona odpychająco sztucznie,o kulawym aktorstwie (oprócz wiadomo kogo) i beznadziejnym zakończeniu nie wspomnę. Perfekcyjna reyseria ! Świetny Mitchum.
''wydaje się ani troche bajkowy czy przerysowany '' 
 
To chyba inny film widziałeś... zresztą już ustalilismy że nie rozumiesz co ogladasz, pomijasz warstwe operatorską ,znowu nie piszesz o filmie tylko o aktorstwie piszesz ''perfekctjna rezyseria!'' anie masz pojęcia co to warstwa reżyserska. 
 
''scena przejażdżki wielebnego prez miasto jest zrobiona odpychająco sztucznie'' 
 
tak i film wcale nie jest przerysowany, komiksowy , bajkowy ,naiwny.Wcale a wcale.
no właśnie nie jest. A aktorstwo Mitchuma to jedna z wiekszych zalet tego filmu więc trudno o tym nie napisać. "pomijasz warstwe operatorską" pisze "perfekcyjna reżyseria" to chyba o czymś świadczy. 
 
ps.jeżeli masz mi coś jeszcze do powiedzenia,zachowaj to dla siebie. Oboje dobrze wiemy,że i tak się ze sobą nie zgodzimy a dalsza dyskusja nie ma sensu.
"""ps.jeżeli masz mi coś jeszcze do powiedzenia,zachowaj to dla siebie. Oboje dobrze wiemy,że i tak się ze sobą nie zgodzimy a dalsza dyskusja nie ma sensu.""" 
 
"""Oboje dobrze wiemy że nie rozumiesz tego co widzisz na ekranie.""" 
 
Nie ma z nim sensu, to prawda. Fantastyczny z niego mitoman, który nawet nie czuje potrzeby, aby uzasadnić cokolwiek z tego, co napisał. Cała jego mądrość ogranicza się do wmawiania innym niewiedzy. 
 
Pzdr. 
 
a czego się spodziewałeś po fanie Kreta,Świętej góry,Golema oraz Fando i Lis ? Nie twierdze,że te filmy są złe,ale rodzaj agresjii i dawki surrealizmu w nich pokazanych wystarczy,żeby zlasowac sobie mózg.
dokładnie - to przerysowanie intensyfikuje napięcie między dosadnym realizmem a liryczną basniowością, między konkretem a umownością i metaforą. zgryźliwe socjologiczne obserwacje sąsiadują tu z psychodelicznymi odniesieniami do myślenia mitycznego, budując wielopiętrowe możliwości odczytu. film genialnie wyprzedził swoje czasy. wiele współczesnych widzów zdaje się również do niego nie dorastać, uparcie rypiąc schematyczne interpretacje według jednego klucza.
Film dobry, ma fajny klimat i świetny scenariusz (książka musi być bardzo dobra). Niestety, czasami zamiast strasznie, jest zabawnie, vide scena Mitchuma goniącego dzieci w piwnicy z wyciągiętymi rękoma, czy też ucieczka z domu po postrzale (z przekomicznym wrzaskiem). Sporo jest w tym filmie "sztucznego" aktorstwa. 
Ktoś powie, że to obraz prawie z przed 60 lat, więc nie ma się co czepiać, ale z drugie strony, w klku filmach z tamtego okresu (Hitchcock), nie ma tego problemu. Wszystko jest tip-top. 
 
Tak naprawdę to pozycja, tylko dla widzów lubiących filmy z tamtego okresu. 
 
Mnie ten film nie wystraszył, nie zostawił tez tematu do głębszych przemyśleń, ale oglądnąłem go z ciekawością, bowiem widziałem w nim wiele inspiracji do filmów które powstały lata póżniej. 
 
Uważam, że świetny byłby remake tego filmu, np w wykonaniu Davida Finchera :) 
 
I w końcu, po tylu latach nieświadomości poznałem genezę liter Love wytatuowanych na palcach dłoni...