PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=489633}

Noc w Rzymie

Habitación en Roma
2010
5,9 7,7 tys. ocen
5,9 10 1 7669
2,0 2 krytyków
Noc w Rzymie
powrót do forum filmu Noc w Rzymie

Po obejrzeniu trailera, a także ze względu na nazwisko reżysera, mój apetyt na "Pokój w Rzymie" był ogromny. Film niestety nie zaspokoił go w stopniu satysfakcjonującym. Wydał mi się... chłodny? Tak, zwyczajnie chłodny, jak nie powinien być film o takim zabarwieniu. Nie udało mi się odczuć emocjonalnej więzi między bohaterkami, o co ewidentnie zabiegał reżyser dodając do swojego filmu wiele dodatkowych i zdawałoby się wysublimowanych "treści". Od samego początku przepiękne zdjęcia wprowadzają w apetyczny klimat, także ciekawa muzyka go podkreśla. Nieźle prezentują się i dobrze grają główne bohaterki, szczególnie ujęła mnie Rosjanka. Panuje tu jakby teatralny klimat, pełen symboliki miejsca i przedmiotów w nim obecnych, a także niedopowiedzeń słownych balansujących pomiędzy prawdą i kłamstwem, ukrytych także dla bohaterek pod postacią słów mówionych "w stronę widza" po rosyjsku i hiszpańsku. To wszystko powinno do siebie pasować i równoważyć sceny erotyczne, gdyż seks nie jest głównym aktorem tego obrazu, chociaż nagość w nim króluje. Wydaje mi się, że jednak razem nie harmonizuje ze sobą, jest takie trochę "wciśnięte na siłę" i nie przemawia do mnie. Jest po prostu "przegadane", mówiąc prościej za dużo jest erotyki i symboliki, a chyba za mało emocji na tej "teatralnej scenie". Sama nie wiem do końca co tutaj nie zagrało. Dziwnym trafem oglądając niedawno ten obraz złapałam się na tym, że przez pewien czas się uśmiechałam, więc film nie znużył mnie, ale czekałam do końca, aż wydarzy się w nim to coś, co zapadnie mi w pamięć. Doczekałam się strzały amora :) i choć ciekawie to wyglądało, nie było tym, o co mi chodziło.


P.S.

Uwaga spoiler

Miałam także wrażenie, że być może treść filmu jest prawie od samego początku snem Alby, ale chyba za bardzo przyzwyczajona jestem do bardziej emocjonalnego i barwnego przeżywania swoich snów i nie kupiłam tego, dziejącego się w hotelowym pokoiku w mieście Rzym.

ocenił(a) film na 6
karen_

Dla mnie to właśnie Rosjanka było chłodna :)

ocenił(a) film na 2
karen_

karen_ całkiem trafnie to ujęłaś.

Ogólnie duży problem mam z tym filmem. Zdjęcia genialne. Muzyka po prostu powala. Ale poza tym o czym jest ten film? Niezły teatr dwóch aktorek. Ale mam wrażenie że sam scenariusz mocno kuleje. Nie zgadzam się z tym że to "ambitny erotyk" - to ładnie nakręcone przegadane lezbijskie porno. Ale dlatego uważam że to zły i niedobry film. Żeby szanujący się reżyser brał się za taki temat. W efekcie wypuszczając film który nie wiadomo w jakim celu został nakręcony.

ocenił(a) film na 4
kwolana

boże, jaka piękna jest Elena, eh.... To tyle na temat filmu ;) a poważnie, delikatnie podpisuję się pod opinią powyżej, choć "lezbijskie porno" jest chyba za mocnym stwierdzeniem, wszak sceny miłosne ukazane są bardzo estetycznie i absolutnie nie wulgarnie. Ale rzeczywiście kuleje sam scenariusz, zbyt dużo czerstwych dialogów o niczym pozujących na ambitną meta-tematykę... Stara się być poetycki, lecz momentami wychodzi z tego lekka tandeta, Generalnie, (pardon za szowinistyczną pointę, jestem tylko facetem) widok pięknych kobiecych ciał jest zdecydowanie najmocniejszą stroną "Pokoju w Rzymie".

ocenił(a) film na 6
rSmo

Elena jest boska, zgadzam się :) Zarzuty pod kierunkiem "Pokoju w Rzymie" są słuszne, ale i tak widziałam go już trzy razy :) W samej kwestii intymnych scen to brakowało mi dwóch rzeczy, naprawdę namiętnego pocałunku i seksu oralnego choćby w wersji soft :)

ocenił(a) film na 4
miss_russ

Och, ostatnie zdanie popieram całym sobą! Może się nawet zdawać, iż reżyser skupił się głównie na środkach (patrz nagość), a nie na celach, które odpowiednim sposobem ukazania owej nagości mógł i powinien osiągnąć. Przy bezustannym epatowaniu pięknem kobiecego ciała, w tym wszystkim brakuje trochę takiej zmysłowej pikanterii. Może bredzę, bo w sumie po obejrzeniu tego filmu, ekranowej pikanterii powinno mi starczyć na jakiś tydzień, ale cóż, takie odniosłem wrażenie. W ogóle, przed pierwszym klapsem reżyserzy porywający się na filmy tego typu powinni poczytać trochę Franciszka Starowieyskiego ("Przewodnik po kobietach (!!!)" ), a potem brać się za odpowiednie pokazywanie nagich kobiet.

ocenił(a) film na 6
rSmo

Jedna z najpiękniejszych scen miłosnych między kobietami jest w filmie "Desert hearts", polecam ;) Z ostatnio oglądanych, scena z ostatniego odcinka brytyjskiego serialu "Lip service".

"Lip service" SPOILER!!!!!!

Polecam Ci obejrzenie całości bo wtedy inaczej się odbiera całą tę scenę, jeśli jednak nie zamierzasz, to załączam klip, enjoy :)
http://www.youtube.com/watch?v=-oQK8pNbRAk

ocenił(a) film na 4
miss_russ

. . . a mi przyszła na myśl scena 'fotografowania' z "Nieznośnej lekkości bytu" [Binoche + Olin], pełna zmysłowej niepewności i napięcia. Przy całej mojej awersji do Lyncha, na długo zapadła mi też w pamięci scena z "Mulholland Drive".

ocenił(a) film na 6
rSmo

A widziałeś film "Gia" z młodziutką Angeliną Jolie i Elizabeth Mitchell?

ocenił(a) film na 4
miss_russ

Widziałem wieku temu, ale Twoje zapytanie skłoniło mnie, by 'online' odświeżyć sobie pamięć kilkoma scenami. Odpowiedź brzmi: tak, są gorące :)

ocenił(a) film na 6
rSmo

Ładnie nakręcone są też sceny w filmie "When Night is falling", mega gorąca jest scena w "Bound" między Giną Gershon a Jenniffer Tilly, miło się ogląda krótkometrażowy "Cosa bella" (ze śliczną Stephanie Szostak), nie mało dobrych scen znajdziesz też w kultowym serialu branżowym "The L word". Polecam Ci jednak raz jeszcze "Desert hearts" bo to piękny film i piękna scena miłosna.

ocenił(a) film na 4
miss_russ

Heh, wspomniana przez Ciebie Szostak mignęła mi ostatnio w "The Good Heart" i pamiętam, że była bardzo podobna do niejakiej Eleny A. - to tak przy okazji "Habitacion en Roma" ;p Dzięki za tytuły, może kiedyś po nie sięgnę.

rSmo

Zgadzam się z tobą ! Nuda!

kwolana

Nazywanie tego obrazu pornograficznym jest nieporozumieniem. Tak jak napisał rSmo, nie ma tu także wulgarności ani nieestetycznych scen. Jest za to teatr dwóch aktorek, tylko sztuka, którą przedstawiają - mimo, że pięknie opakowana - jest "pusta" :)

Z pewnością sceny porno występujące w fabularnym filmie można zobaczyć np. w "Kaliguli" Tinto Brassa, ale nie tutaj...

kwolana

Ja też muszę ostro zaprotestować-"lezbijskie porno"!!! Przepraszam,ale pisze to ktoś,kto chyba w życiu porno nie oglądał...
Mnie tylko szkoda ,że w tak pięknym muzyczno-malarskim, pełnym śwatłocienia i subtelności EROTYKU(!!) Kwolana film, w warstwie treści i emocji ociera się o kicz:((

karen_

Spodziewałam się czegoś dużo lepszego, zastałam gniot, że aż huczy. Nawet nie dałam rady wysiedzieć do końca, może będzie jeszcze drugie podejście.

sufrazystka

zgadzam się. dla mnie to było nudna i schematyczna fabuła: 10 minut rozmowy o duperelach (fikcyjnych historiach życiowych), potem spontaniczny stosunek, kolejne kilkanaście minut paplania o swoim życiu, kolejno seks i tak do końca, "gniot" to może nie był, ale "nudziarz" na pewno (ps. dla mnie gniot = nieporozumienie, nudziarz to taki film, który nie uważam za zepsuty, po prostu historia mnie nie zaciekawiła przez co film mnie nudzi, może nie tak jak innych)

ocenił(a) film na 5
karen_

Ja nie dałam rady. Pół godziny i zrezygnowałam.

ocenił(a) film na 3
karen_

"ambitny erotyk " ? - wg mnie ten film nie zasługuje na miano "ambitny". Nie każdy jest znawcą miłości lesbijskiej, ale jako widz średnio zorientowany mogę jedynie przyznać ,że jest ambitny tylko dlatego ,że stał się niezłym środkiem dla ludzi cierpiących na bezsenność. Co w tym filmie jest ambitnego ? Piękne kobiety ? To mało odkrywcze -już twórcy sprzed wieków przekazali tą wartość bardziej artystycznie. Oglądając dzieło Julio Medema odniosłem wrażenie ,że widzę jakąś krainę szczęśliwości, w której wszystko jest wspaniałe i przewidywalne. Słodkie uśmiechy, romantyczne ale niezmiernie drętwe dialogi, teksty które brzmią jak wykład znudzonego adiunkta , tak że powieki po chwili stają się ciężkie..Może reżyser tego nie dopowiedział, może byłoby to zbyt banalne : gdy spotykają się dwie Venus nie mamy nic poza piękną scenerią, .. ten Mars w tle powinien jednak lepiej błyszczeć ..

karen_

Odniosłam takie samo wrażenie. CHŁÓD. Nie wiem czy to celowe?
Jako film tak zwany ambitny absolutnie się nie sprawdza, chyba, ze przypadkiem przegapiłam jakieś przesłanie...
Jako erotyk też nie do końca... Wcześniej wspomniany chłód absolutnie niszczy klimat, nie ma mowy tu o jakiejkolwiek namiętności, ot dwie młode kobiety uprawiają ze sobą seks, nawet nie wiadomo czy one się sobie podobają, wygląda to bardziej jakby robiły to z nudów. Być może to wina aktorek? Rosjanka miała być oczywiście zdystansowana, niepewna etc ale bez przesadyzmu. Elena Anaya daje jeszcze radę, ale mam wrażanie że one po prostu się nie "zgrały".

ocenił(a) film na 4
karen_

Najbardziej nienaturalne wydawały mi się sceny płaczu,rzekomego wzruszenia. "Chłód" to adekwatne słowo,ale bądźmy szczerzy - czego się spodziewać po jednonocnej lesbijskiej przygodzie?
Minusem tego filmu nie jest brak namiętności pomiędzy aktorkami,które pewnie są hetero i zagrały tak,jak potrafiły - minusem tego filmu są beznadziejne dialogi, strasznie kiczowate przedramatyzowane historie - Dasza,która ma pretensje do siostry-bliźniaczki o to,że ich ojciec nie przespał się z nią??? Po co w ogóle tego typu wtręt? OK, można jakoś znieść historię Alby,chociaż...mało prawdopodobnym jest,aby wspominała śmierć bliskiej osoby,podczas tego typu przygody - no,powiedzcie,czy za mało znam psychikę kobiet, czy one faktycznie zdolne są psuć sobie przygodę w pokoju hotelowym z nieznajomą wspominaniem najbardziej traumatycznych historii życia??? Być może jestem dziwaczką, ale zwierzałabym się z takich rzeczy w nieco innych okolicznościach. Uważam te motywy za mało wiarygodne, a jak wspomniałam już,dialogi za kiepskie w znacznej większości.

Strzała amora byłaby dobra,gdyby te panie spotkały się po raz n-ty,a nie po raz pierwszy i po dwóch jakichś tam orgazmach nagle Alba czuje,że się zakochała? To byłoby do przełknięcia,gdyby cała ta historia,tak jak napisała już wyżej Karen_,była snem Alby!

Ten film ewidentnie nie jest realistyczny,a mam wrażenie,że reżyser chciał,aby był.
Wtręt Maxa z obsługi hotelowej,który proponuje trójkąt,był dla mnie co najmniej odpychający.

Plusy filmu: zgadzam się,że jest to muzyka i niektóre ujęcia,całkiem ładne.

"Lezbijskie porno"? Nie,bynajmniej - ten film ma w sobie jakiś tam kulawy artyzm.Żadna pornografia.

blood_lunka

Ależ, jak najbardziej można się czegoś spodziewać po... jak to określiłaś "jednonocnej lesbijskiej przygodzie". Choćby jakiegoś uroczego, początkowego zakłopotania wzajemną fascynacją, uwodzenia wzrokiem, dotykiem i słowem, czy też dzikiej namiętności, czysto fizycznej pasji. Można było to wiarygodnie pokazać i moim zdaniem należało, żeby zaciekawić między innymi takiego łasego na odczuwanie emocji widza, jak ja.

Aktorki hetero potrafią zagrać lepiej niż zrobiłaby to niejedna lesbijka (przecież to ich zawód, powinny potrafić zagrać wszystko to, czego wymagają od nich twórcy filmu). Jest sporo przykładów takich właśnie obrazów, i przynajmniej jeden, w którym nie wykorzystano biseksualnej orientacji pewnej aktorki, żeby uwiarygodnić miłosną scenę nadając jej odpowiedni nastrój.
Myślę, że w "Pokoju w Rzymie" nie zabrakło umiejętności aktorkom, zabrakło między nimi chemii. Tak zostały poprowadzone przez reżysera, operatora, tak również zostały w pewnym początkowym momencie fatalnie oświetlone i ukazał się moim oczom brak kunsztu charakteryzatorskiego. Makijaż i światło mogą czynić cuda, mogą także zadziałać odpychająco. Jak na erotyk, film ma wręcz przeładowany scenariusz, a że historia jest miejscami mało wiarygodna, kuleją w niej dialogi, rzeczywistość miesza się z fikcją... no cóż, apetyt był znacznie większy, ale temat komuś wymknął się spod kontroli i całość stała się zupełnie niespójna. Miało być ambitniej niż tylko "przypływ, odpływ, fala za falą" - ta sztuka się nie udała, ale najgorzej też nie wyszło. No i są tacy, którym się to wszystko spodobało.

Co do pytania o psychikę kobiet... jesteśmy nieprzewidywalne i owszem, są wśród nas takie "niewinne istoty", które potrafiłyby z powodzeniem "uwodzić na smutno", opowiadając tego typu traumy zupełnie nieznajomej osobie. Przy tym mylisz się, że zepsułyby sobie pierwszą randkę (komuś oczywiście mogłyby, chyba że trafiłyby na podatny grunt).

karen_

SPOILER

zasiadłam do filmu z czystej ciekawości, bez oczekiwań, bez konkretnego "to chce w tym filmie zobaczyć". W którymś momencie przyszła mi na myśl gra w tenisa, jedna bohaterka coś powiedziała, no to druga odbiła jakąś historię, jedna skłamała, no to druga sie przyznała, że też i coś tam opowiada, a sceny łóżkowe są jak przerwa między setami. Właściwie po jakimś czasie nawet to co wydawałoby się, a może było prawdą, nie wiem, ja odbierałam już jako kłamstwo, coraz bardziej zręcznie i w przekonywujący sposób przedstawione. Zaczęły mnie nudzić dialogi, a sceny wymuszonego płaczu Alby i ich identyczność tzn obie przebiegły tak samo (historia, płacz, "nie powiem o co chodzi", pozycja embrionalna na łóżku, przytulenie) były nienaturalne. Muzyka i zdjęcia przypały mi do gustu, rozbawiła mnie scena karaoke i muszę przyznać, że końcowe sceny przed i po strzale amora w wannie podobały mi się, były takim artystycznym przebudzeniem, że przeszło mi przez myśl ciekawe, fajne, inne. Mimo wszystko jednak film nie pozostanie mi w pamięci, od kolejna obejrzana produkcja po której zostanie jedynie O.S.T. i nic więcej.

karen_

mam podobne odczucia. Brak satysfakcji, boleśnie zmarnowanym potencjałem. Potencjałem reżysera (Lucia i seks), aktorek (właściwie to tylko Elena Anaya, bo Rosjanka toporna, sztuczna, kliszowa, jakby ze szkoły aktorskiej) prowadzeniem historii i montażem... Właściwie gdyby nie mocno żywa i chwilami przejmująco naturalna Anaya, to byłoby to cierpkie i sztuczne (a raczej czytelnie usilne) kino sentymentalne.
Największy zarzut mam chyba do reżysera... prowadzenie drobnych scen, interakcji bohaterek, a przez to tak potrzebnej tu (intymne kino psychologiczne) płynnej logiki samej opowieści wydaje się w wielu momentach takie, jakby tam reżysera wcale nie było, a bohaterki ustawiają się do kadrów/scen w sposób sztuczny i mało autentyczny (poza końcówką sceny w wannie). Chwilami miałem wrazenie że chemia między bohaterkami została w scenariuszu, a to co widzimy to deklamacje nauczonych tekstów.... Poetycki boy hotelowy też zachowywał się w fabule scen niczym implant... a dodany mu na końcu głos śpiewu ewidentnie pochodził z innej przestrzeni niż ten, którym mówił chwilę wcześniej, co w moim odczuciu dodatkowo deprecjonowało jakość warsztatu całej opowiesci....
Muzyka rzeczywiście ciekawa, ją pamiętam...
Zapamiętam też in plus niesamowity potencjał aktorstwa Eleny Anaya, jej umiejętność niuansowego grania, niemal szczerego wczuwania się w drobne mimiczne komunikaty, i to w sposób wykazujący zaangażowanie tą rolą, autentyczny. Nawet ckliwość wielu miejsc tego filmu nie zniechęciła jej najwyraźniej do spasowania...

ocenił(a) film na 5
marek_marian

zgadzam się, obejrzałam film do końca, choć zaczynał mnie powoli nudzić, bo czekałam na coś, czego tu brakuje; sceny są piękne i bardzo estetyczne, ale to akurat wada... jest wspaniała Hiszpanka i miasto miłości, a gdzie el fuego? co do Rosjanki mam inne przeczucie, ona jest nierealna jak anioł Botticellego, więc chłód jak najbardziej na miejscu, anioły nie bywają gorące :) myślę jednak , że najbardziej zaszkodziło filmowi eksponowanie ciała w formie malarskiej, w oświetleniu niemal jak z obrazów Goyi; przeeestetyzowanie odebrało filmowi pasję i namiętność... niestety