powiem krotko, aby film mogl sie podobac, trzeba miec na niego faze albo
byc zagorzalym milosnikiem (raczej milosniczka) 'harlekinowych' powiesci. Film moze i prawdziwy, ale chwilami mialem wrazenie jakbym ogladal jakis brazylijski serial w pigulce. No ale nie mozna w sumie narzekac, bylo wszystko - od goracego romansu do zaplakanego zakonczenia. Osobiscie bardzo lubie filmy o milosci, ale w tym tutaj kompletnie nie bylo czegos co dodaje smaku i naturalnosci takim filmu, czyli jakiegos tla, barwnosci. Film po prostu szary mimo ze dzial sie niebieskim domu. Byl tylko romans, krotkie migawki gdzies z Boliwii (hehe, usmialem sie z teog watku, tragicznego ale i tak naiwnego ze az boli), i mnostwo innych brazylisjisko-nowelowych sytuacji (huragan - smiech na sali, zalana cala plaza a rano samochodzik sportowy parkujacy na plazy wychodzi z oka cyklonu nienaruszony i odpala od pierwszego strzalu) no i corka ktora nagle staje sie dorosla i zaczyna rozumiec 'dorosla milosc' na podstawie stanu psychicznego swojej matki. To tak w skrocie. Ostrzegam przed ogladaniem bo mozna przysnac.
Hahaha ale się uśmiałam z tego samochodu wychodzącego nienaruszony z oka cyklonu:) Normalnie, aż chyba ściagnę sobie i znowu obejrzę :) Może przynajmniej jako komedia trochę zyska bo tak to tragedia ;)
No właśnie widziałam dzisiaj zapowiedź na tvnie i się uśmiałam, bo lektor mówi "Ona poszukująca miłości bla bla bla...On lekarz przyjeżdża w by wyjaśnić sprawę śmierci swojej pacjentki bla bla bla...Jeszcze nie wiedzą co los dla nich przygotował..." I to tak zabrzmiało jak zapowiedź czegoś niezwykłego, co jest śmieszne bo Doktorek poromansował 3 dni i szlag trafil haha ;P Ja dziękuję za takie niespodzianki od losu ;P W ogóle nie wiem...lubię romantyczne filmy, ale jeszcze żaden mnie tak nie zirytował jak tan :-))
A ja po opiniach nawet wczoraj nie brałem za jego oglądanie,bo jak chce obejrzeć bajeczkę to włączam program dla dzieci np.Cartoon Network;P
O rany zmęczyłam, bo przeczytałam książkę i dochodzę do wniosku, że albo przestanę czytać albo oglądać filmy. :) Dobrze, że na komputerze jest przewiń do przodu - z czego nie omieszkałam skorzystać w zbyt wielu zbyt ckliwych monetach:)
Prawda. Gdy usnąłem po godzinie było źle, gdy się obudziłem przy 1,20 filmu było jeszcze gorzej. Nie polecam za bardzo.
Zgadzam się. Czytałam trochę Sparksa (Akurat nie to) i wiem czego się po nim można spodziewać. Ale ten film jest tak... niedorobiony, że aż żal patrzeć! Już na początku gdy nagle jedzą razem kolację a ona jeszcze zanim się przedstawiła zdążyła powiedzieć że nie żyje z mężem, ale może do siebie wrócą. No Błagam!! Ja wiem, że obcemu łatwiej się czasem zwierzyć, ale to był tak sztuczne że aż śmieszne! Jakby nie można było bardziej spontanicznie tego wpleść. Ale idźmy dalej - niby wiadomo że coś się między nimi urodzi, ale za cholerę nie czuć żadnej chemii. Tymczasem sekundę po tym jak przerażeni huraganem błąkają się po domu i on ją ratuje przed szafą - padają sobie w ramiona. Tak jakoś bez uczucia, bez namiętności, za to w iście telenowelowym stylu.
Sam huragan i jego skutki pomijam, a co będzie po reklamie? Nie jestem raczej ciekawa, ale zobaczę czy pomimo zniesmaczenia końcówka wyciśnie ze mnie choć jedną łzę.
Wytrwałam do końca i film okazał się jeszcze słabszy niż sądziłam. Wszystko tu jest naciągane, a Richard Gere (któego naprawdę lubię) jest tak drętwy, że nie ma na co patrzeć.
Wszystko naciągane, uczuć brak, a ostatnia scena z końmi powala... Tylko czekałam aż któryś się zatrzyma, odwróci głowę w jej stronę i spojrzy jej w oczy :P
Żenada.
Liryczne jak reklamy pianki do golenia Burma-Shave montowanych na planszach mniej więcej co 50-metrów przy autostradach amerykańskich w latach 20-tych. Oto przykład:
W tej dolinie/ znoju i grzechu/ twa głowa wyłysieje/ ale nie podbródek/
ukłony, esforty.
2/10
Dla mnie hitem są zakupy w sklepie. Wyłączona kasa, ekspedientka bierze zakupy od głównej bohaterki daje je za ladę i zaczyna plotkować. Ciekawi też rozwój postaci amanta. Słynny chirurg porzuca karierę, by leczyć indiańskie sieroty w Boliwii podczas pory monsunowej (??). Co ciekawe, to jak i jego przeprowadzka do Boliwii ma miejsce w ciągu kilku miesięcy od nieudanej operacji. W tym czasie również jego syn porzucił karierę lekarską w renomowanym szpitalu w USA, zobaczywszy, że ojciec wysłał do rodziny pacjenta pielęgniarkę. Zaskakujące jak szybko odnalazł swoje nowe powołanie, a potem przywiódł tam swego ojca.
Tak poza tym to co myślicie o kwestii kariery zawodowej głównej bohaterki? Była rzeźbiarką czy żyła z alimentów? Myślę, że ten wątek mógłby być rozwinięty w sequelu, jeśli taki by powstał.
Zastanawia mnie też skąd ta czarnoskóra właścicielka hotelu miała pieniądze na to, że obracali ją haitańscy Murzyni z długimi pałami, podczas gdy do jej hotelu przyjeżdżał 1 klient na 4 dni.