PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8182}

Nocny kowboj

Midnight Cowboy
1969
7,6 25 tys. ocen
7,6 10 1 25293
7,8 49 krytyków
Nocny kowboj
powrót do forum filmu Nocny kowboj

Film oczywiście znakomity. Dzisiaj obejrzałem go chyba z 10 raz w życiu i ciągle odkrywam coś nowego. Tym razem skupiłem się na głównym bohaterze, bo dotąd zawsze Dustin Hoffman przykuwał moją uwagę. Nasunęły mi się takie pytania:

1. Czy Joe był molestowany przez babcię ? Są 2 niepokojące sceny w jego wspomnieniach - jedna, gdzie zupełnie nagi leży w łóżku z babcią i jej facetem, druga kiedy znowu zupełnie nagi dostaje po pupie. Do tego dochodzą te dziwne spojrzenia babci... Ja rozumiem, że dziecko w tamtych czasach mogło mieć lanie, ale on był zupełnie nagi kiedy go biła

2. Czy ci faceci co zgwałcili jego dziewczynę, zgwałcili również jego ? Jest scena we wspomnieniach jak rozchylają mu pośladki, zresztą ta scena łączy się z babcią, która szykuje chyba lewatywę. No i jego dziewczyna, która mówi "tylko on" i go aresztują coś jak by specjalnie wkręciła...

Teraz zaprzeczenia tych tez:

Ad1. Joe wraca z wojska i jest wkurzony, że nikt nie zawiadomił go o śmierci babci, czyli jak by ją jednak kochał ?
Ad2. - Dziewczyna Joe zostaje zabrana jako psychicznie chora, a on biegnie za karetką - czyli jak by go uniewinnili

Retrospekcje Joe mają ogromne znaczenie w kontekście jego "zawodu" jak i preferencji seksualnych w Nowym Jorku...

Może ktoś ma jakieś pomysły ?

ocenił(a) film na 9
hubio

Moim zdaniem dobrze kombinujesz - ta naiwność Joe nie wynika z głupoty, lecz z chronicznego deficytu miłości i bliskości. Jego relacje z kobietami są przefiltrowane przez traumę, a wspomnienia z dzieciństwa — szczególnie z babcią, której zachowanie jest niepokojąco dwuznaczne — rzucają cień na jego rozwój emocjonalny. Seks jawi mu się jako waluta, a nie forma bliskości. Miłość to dla niego coś, co można zdobyć, zaimponować, wywalczyć, a nie coś, co można po prostu dostać. 

Widz nie dostrzega w nim ani głębokiej samotności, ani rozdzierającej tęsknoty — uczuć, które w naturalny sposób pojawiają się u kogoś wykorzenionego, porzuconego, oszukanego przez życie. Zamiast tego mamy cień człowieka, który zna gesty, zna słowa, ale nie zna znaczeń.

Ta emocjonalna nieprzejrzystość jest szczególnie widoczna, gdy wracamy do wspomnień o kobiecie z jego przeszłości — domyślnie tej jednej jedynej, która powinna coś znaczyła, ale… nie wiemy co. Joe wraca do niej nie z bólem, nie z miłością, nie ze złością — lecz jak do rozdziału z książki, której nie potrafił przeczytać do końca. Trudno uchwycić, czym była ta relacja: fascynacją? obsesją? ucieczką? Jedno jest jasne — nie była zdrowa.

Jedną z bardziej niedocenianych, a zarazem kluczowych scen „Nocnego kowboja” jest moment po narkotykowej imprezie, gdy Joe trafia do łóżka z kobietą, która — w przeciwieństwie do wszystkich dotychczasowych epizodycznych „klientek” czy przypadkowych partnerek — dostrzega w nim coś więcej niż tylko fizyczność. I choć nie jest ślepa: widzi jego braki, tę dziecięcą naiwność, powierzchowność, niedojrzałość emocjonalną, może i niedobór intelektualny — to jednak w jej spojrzeniu nie ma pogardy. Jest coś rzadkiego: ciekawość i ciepło. 

To mogłoby być początkiem relacji, nie transakcji. Ale Joe — zupełnie nieprzygotowany do bycia traktowanym z łagodnością — nie rozpoznaje tej możliwości. On zna tylko jeden schemat: zdobyć, „zrobić wrażenie”, odegrać rolę „samca alfa w obcym łóżku”. Zamiast odpowiedzieć emocjonalnie, odgrywa mechanicznie rolę, którą sam sobie wmówił — żigolo, obiekt, nie człowiek. 






ocenił(a) film na 8
Slipek92

O rzeczywiście masz rację z tą kobietą po imprezie. Nie zwróciłem na to uwagi. Jeden z lepszych filmów w historii kina, a dzisiaj wartość dodana w postaci obrazu ulic i społeczeństwa z lat 70tych w NY

ocenił(a) film na 9
hubio

Pierwszy raz oglądałem go bardzo temu, już niewiele z tego filmu zapamiętałem - początkowo „Nocny kowboj” może sprawiać wrażenie banalnego filmu, zwłaszcza przez zakończenie, w którym Joe Buck, pozornie bez zastanowienia, zabiera chorego Rico do Miami. Taki gest wydaje się nieracjonalny, wręcz nieludzki.

Dopiero przy ponownym seansie, z dystansem i dojrzalszym spojrzeniem, odsłania się głębia tej opowieści. Retrospekcje – urwane, niemal halucynacyjne – stają się kluczem do zrozumienia traum, które bohaterowie noszą pod skórą. Joe nie działa rozsądnie, bo nigdy nie był osadzony w okrutnej rzeczywistości – żyje w mitach, które od dawna go zdradziły.

To jeden z pierwszych filmów amerykańskich (uwielbiam w podobnym czasie Taksówkarz, Rozmowę, Pieskie Popołudnie, Uwolnienie, Teksańska masakra...) , który tak brutalnie i szczerze obnażył tematy tabu. Surowy, smutny, ale do dziś zaskakująco świeży — również dzięki swojej formie, która przypomina o tym, że odpowiedni montaż może nadać scenariuszowi dodatkową głębię.

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 8
Slipek92

To nie jest tak bez zastanowienia bo Rico kompletnie nie chce iść do lekarza. Joe Buck sam nie jest lekarzem więc chcą to ogarnąć w Miami. Dla mnie to jest całkowicie uzasadnione logicznie, a jednocześnie piękna metafora. Bardzo nie lubię filmów "symbolicznych" gdzie wybory bohaterów są irracjonalne po to tylko żeby przemycić jakiś symbol znany tylko reżyserowi. tu zdecydowanie tak nie jest.