Facet ucieka z psychiatryka. Porywa samochód wraz z kierowcą, dość szybko przekonuje
porwanego o swojej niewinności i zdrowiu psychicznym, o dobych zamiarach i spisku.
Nasz kierowca dość szybko ląduje z trupem, metką podejrzanego o morderstwo, hordą
policji na ogonie i brakiem jakichkolwiek dowodów swojej niewinności. Poznaje (znaczy się
porywa) piękną kobietę i razem (początkowo przymuszając ją) próbują rozwiązać zagadkę i
oczyścić naszego bohatera z zarzutów. Może i trochę to zalatuje „39 krokami” Hitchcocka,
ale nie na tyle, żeby to przeszkadzało. Z drugiej strony to nie ten poziom. Napięcia i humoru
Siodmak nie dostarcza tyle, ile było w filmie Hitacha. Ale i tak jest dobrze: szybkie tępo akcji,
wciągająca fabuła, charyzmatyczni bohaterowie, urokliwy klimat, dobre sceny akcji
(przeskok z jadącej fury na jadącą obok lawetę!) i fajne dialogi. Dobra zabawa jak się patrzy.
Po prostu nie ma co się zastanawiać na oryginale, autorskie kino nor, tylko na rozrywkowy
thriller sensacyjny.