gusta gustami, a idąc na film Aronofskyego mam prawo spodziewać się filmu na poziomie
reżysera - bo do tego nas przyzwyczaił, a widok TRANSFORMERSÓW budujących Arkę (wtf??)
skłania mnie tylko do smutnej refleksji...dla kasy to?czy z nudów?dla żartów?
Nie ma tu za grosz "oka reżysera" jego innowacyjności, montażu, świeżości.Pomijam dialogi,
które są nie do przejścia,łopatologicznie tłuczone,żeby nikt nie miał wątpliwości jakie dylematy
przezywa Noe (no i że je przeżywa, gdyby ktoś miał problem z odczytaniem przekazu ).
Zero przestrzeni na interpretacje...
słabe aż boli:(
Niestety wyszlam z kina po 30 minutach, bo nie bylam w stanie wytrzymac. Wlasnie golemy transformersy dramat. :/
Dlatego, że świetliste anioły w szatach ze skrzydłami to byłby oryginalny element? :p
Biblia jako taka nie wspomina o wyglądzie aniołów, Aronowsky mógł bez naginania Pisma Świętego takie postacie umieścić (bo w sumie to jest prawda, że 4-osobowa rodzina nie byłaby w stanie zbudować takiej potężnej konstrukcji z drewna)
Co do filmu, w sumie nie był to majstersztyk, ale jak dla mnie przemyślenia Noego, że ludzkość powinna wyginąć aby reszta dzieł Stwórcy nie była narażona na zagładę było interesujące i szczególnie aktualne obecnie, zob. Inferno Dana Browna. Podobała mi się też postać Tubal-Kaina, nie ma zbyt wiele czasu ekranowego, ale imho dobrze go wykorzystuje na przedstawienie... interesującej... filozofii życia, która - trzeba przyznać - do dzisiaj jest obecna w niektórych nurtach politycznych i trudno zaprzeczyć, że czasami jest jedynym co daje możliwość przetrwania lub prosperowania za cenę utraty w pewnym stopniu człowieczeństwa.
Jak sami widzicie, można mieć pewne przemyślenia po tym filmie, jeśli się nie patrzy jedynie na 6-ramienne anioły z lawy, które roztrącają jaskiniowców z rusznicami :D