Generalnie warto stwierdzić, że film nudnawy. Oczekiwałem zapierającego dech w piersiach widowiska a tu ... :( Jak na tak znany temat scenariusz typu pomieszanie z poplątaniem. Ni to biblia, ni fantasy, ni dramat psychologiczny. Beznadziejna stylizacja na starożytność np; ludzie Kaina wytapiali oręż w maskach spawacza pożyczonych do filmu chyba z jakiejś współczesnej stoczni :) Wszystko to zbyt współczesne. A sam Noe powinien widnieć w tytule filmu jako: American Noah :)

Oczywiście upadli aniołowie nauczyli ludzi techniki tylko jakiej? Tego w filmie nie wyjaśniono. Poza tym co bajka o anielskich upadłych ma wspólnego z biblią? Bibliści stwierdzili już dawno, że owi potomkowie synowów boga czyli: nefilimowie to był rodzaj gigantycznych ludzi a nie anioły z nieba. Potwierdza to sama biblia w pismach mojżeszowych.

Na uwagę zasługują miejscami efekty specjalne: potop, arka, zwierzaki, olbrzymy i to by było na tyle. Dziwaczny pomysł z tym przekonywaniem widza do tezy jakoby Noe nie zabrał nikogo (spoza rodziny) do zbawczej arki bo wierzył w ideę całkowitej zagłady ludzi i własnej rodziny. Ten pomysł to jakiś total fatal error anty-biblijny. Odniosłem też wrażenie, że Noe opowiedział rodzince o procesie ewolucji życia na ziemi a nie o akcie stwórczym. Reasumując dziwaczne to wszystko a sam film dość męczący. I ten mroczny klimat miast Kaina... coś okropnego.

PS. oczywiście pisząc Kain mam tu na myśli potomka Kaina przedstawionego w filmie jako czołowego oponenta dla Noego.