Po co ruszać mity jak ten o Arce, jeśli nic ciekawego się z niego nie wyciąga. Nie ma tu ani oryginalnej interpretacji, ani kina przygodowego. Są za to próbki fantasy, absurdalne kamienne ludki, jest Arka jak pływająca stodoła, miotający się aktorzy i niezliczone wątki, które rozwinięte z osobna może byłyby ciekawe, wrzucone razem tworzą chaos. Jest też dużo scen, dialogów, które rażą sztucznością i sporo poprawnej lekcji religii. Sytuację ratuje sam Russel Crowe i kilka dramatycznych scen. To jednak trochę mało jak na Aronofskiego.