Jeszcze niedawno taki film zostałby zmieszany z błotem przez krytyków amerykańskich, gdyż narusza podstawy sztuki filmowej. Nie można mieszać historii z fikcją - jest to błąd w sztuce. Ale dzisiaj mamy więcej wolności we wszystkim więc dlaczego nie poeksperymentować z Biblią? Na stosach dzisiaj nie palą, więc twórca zebrał się na odwagę ;). Pójście na łatwiznę, wykorzystanie Biblii, bo lenistwo intelektualne nie pozwala na oryginalny scenariusz no i przede wszystkim jak zwykle przerost formy nad treścią - czyli wspomaganie się efektami specjalnymi z obowiązkowymi już dziwotworami komputerowymi.
Niemniej, jeśli zapomnimy, że wykorzystano biblijną opowieść, to film może się podobać. Jest bardzo dobra gra aktorska, jest wątek walki dobra ze złem, jest miłość i zdrada oraz dramat człowieka postawionego przed życiowymi wyborami, a zwłaszcza między wyborem miłości do ludzi i do Boga. Opowieść dramatyczna jak sam Potop, lecz kończąca się optymistycznie i moim zdaniem nie obrażająca tzw. "uczuć religijnych", bo choć jestem katolikiem moich nie naruszyła.
Ten film jest na podstawie komiksu. Równie dobrze ludzie czczący Zeusa, Thora i innych Bogów(tak, wielka litera jest celowa) nie powinni się czuć urażeni komiksami Marvela, które opowiadają zmienione i nawymyślane przygody ich Bogów.
Sztuka filmowa ma jakieś podstawy? Myślałem,że wyznacza je reżyser,a nie ludzie, którzy nigdy nie tworzyli i nie będą tworzyć filmu
Każda twórczość opiera się na jakichś fundamentach. Nawet dadaiści mieli swój "Manifest". Wyjaśniam więc, że jest to moja analogia do krytyki takich filmów jak "Pokłosie". Gdy spytano Pasikowskiego czy jest to film na faktach, to on stwierdził, że zmieszał różne wydarzenia, a ukrzyżowanie zmyślił. To wtedy przeczytałem o tym, że np. w kinie amerykańskim mieszanie historii z fikcją i fantastyką jest błędem w sztuce filmowej, bo może wypaczać naukę historyczną. Tak samo dla osoby wierzącej opowieści biblijne mają jeden i tylko jeden scenariusz - Biblię, zawierającą ich zdaniem prawdę o historii świata i też powinny być traktowane na równi z wiedzą naukową. I tu jest właśnie ten "błąd" Aronowskyego, choć na pewno zamierzony i wiedział, że wielu go zauważy - to też charakterystyczne dla twórców tzw. "kontrowersyjnych" ;).
Można mieszać historię z fikcją. Poza niewieloma dokumentami i czystym sf/horror mamy takie pomieszanie.
1) Po pierwsze historia z Noe to część fikcji biblijnej.
2) Nie jest to nawet fikcja oryginalna tylko wielokrotnie wtórna. Fikcja o Gilgameszu i z poematu o Zeusie są dużo starsze od fikcji biblijnej. Z Twojego punktu widzenia biblia jest pomieszaniem "historii z fikcją" - historii dla Babilończyków lub Greków z fikcją wymyśloną przez o co najmniej tysiąc lat młodsze podania żydowskie.
3) Biblia jest pełna "lenistwa intelektualnego" jak to sam nazywasz.
4) Czy masz problem np. ze sfilmowanymi dziełami Sienkiewicza, które to filmy przecież fikcję często starają się sprzedać jako historię?
Zgadzam się z Tobą w odbiorze filmu. Film dla mnie jest słaby, bo jest po prostu słaby.
a) Jest kiepsko oświetlony i mówię o wersji kinowej nie z jakiś torrentów.
b) Efekty komputerowe są jego słabością w mojej ocenie. Szczególnie kiepsko wypadają groteskowe postaci "upadłych".
c) Scenariusz jest, co najwyżej średni. więc nie da się z niego wiele osiągnąć.
d) Gra aktorska na poziomie scenariusza.
e) Niestety zachowano schizofrenię i okrutność głównych postaci z wtórnej fikcji.
Przy okazji ludzie nauczcie się o czym jest art 196 kk zwany nie wiadomo czemu o "uczuciach religijnych", które nie mają znaczenia, a co najwyżej znaczenie wtórne. Znaczenie ma przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych.
"znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych"
W przypadku wtórnej fikcji nie ma mowy o "publicznym znieważeniu przedmiotu czci religijnej", gdyż sama wtórna fikcja swoją egzystencją w tym momencie znieważa fikcję pierwotną.
Łomatkoboska! Ale Kolega to mundry jest :). Następny "inteligent", który odkrył prawdę o Biblii i głosi jedne z tysięcy farmazonów. Za chwilę przyjdzie tu mason, ateista, scjentolog, jehowita i będą chrzanić jeden przez drugiego każdy przekonany o swojej mądrości. Tylko po co drogi Kolego? Napisałem wyraźnie, że jestem katolikiem więc dla mnie Biblia pochodzi od Boga - więc dla mnie jest największą prawdą jaka może być, niezależnie czy ją rozumiem czy nie. Twoja ironia nie ma więc żadnego sensu i nie będę o tym dyskutował z prowokatorem, który wciska mi coś czego nie napisałem ("Biblia jest pełna lenistwa intelektualnego" - kłamiesz, bo napisałem, że twórca filmu, a nie twórcy Biblii), bo zaraz ktoś przyjdzie i powie, że Biblia czerpała z wierzeń Sumerów, a inny w Księdze Ezechiela doszuka się przybyszów z Kosmosu - i tak bez końca, a ja tu nie jestem na forum religijnym i nie chcę o tym dyskutować w tym miejscu.
Miłego dnia :)
Prawdą jest Bóg, opowieść o stworzeniu Ziemi, Potop, Noe itd. Prawdą jest to co zawiera Słowo Boże i nie należy popadać we frustrację i obrazę się na Biblię, jeśli się czegoś z niej nie rozumie. To kwestia ufności i wiary w Boga - takiej jak Noego. On też do końca nie rozumiał zamiarów Stwórcy i jego słów.