Będzie niesamowitym filmem od czasów Pasji i Gladiatora
Zastanawiam się co trzeba zrobić albo jak głośno krzyknąć o tym, że Noe będzie filmem fantasy. Nie historycznym, nie biblijnym (w tym miejscu każdy ma na myśli obleśne filmy włoskie z lat 80' i 90') , ale fantasy. Gdyby podobny scenariusz powstał na motywach mitologii chińskiej, nordyckiej lub indyjskiej, to nikt nie kwestionowałby korzeni fantasy takiego filmu. Tu każdy widzi film biblijny (w Polsce traktowany równoznaczne z filmem religijnym). I tu widzę poważne niebezpieczeństwo dla tej produkcji. Komu tym razem film się nie spodoba (konserwatywnym środowiskom religijnym film za kałużą się nie spodobał)? Mamy gorący rok wyborczy, na stadach babć i dziadków stojących pod kinami można zbić niezły kapitalik polityczny. Przez skórę czuję, że film może okazać się przykrą klapą, jeżeli nawet nie artystyczną co finansową. Inne oczekiwania, inne rezultaty. W tym filmie jest zbyt dużo sprzecznych elementów. Charakterystyczny reżyser, top aktorzy trzech pokoleń filmowych, duża kasa (a duża kasa ma przyciągnąć jeszcze więcej kasy), scenariusz napisany na podstawie komiksu. Jeżeli to wszystko wypali, to mamy jeden z najleprzych filmów 2014 roku. Jeżeli nie - będzie jedna z najbardziej kompromitujących porażek, która podkopie pozycję, zwłaszcza reżysera i najmłodszych aktorów, bo Crowe i Connelly sobie poradzą.
A nie wiesz o tym, że od lat funkcjonuje taki gatunek jak "biblijny"? I nie jest to twór Włochów z lat 80-90, a kilkadziesiąt lat wcześniej popularny gatunek w Hollywood? Filmy z gatunku biblijnego w latach 50s w USA miały genialne jak na tamte czasy efekty specjalne np. 10 przykazań z Charltonem Hestonem i Yulem Brynnerem. Tak więc trochę zastanów się nad zadanym przez siebie pytaniem - po co pisać, że jest to "fantasy" skoro "biblijny" jest oficjalnym gatunkiem? To tak jakbyś pisał, żeby przy Władcy Pierścieni zaznaczyć gatunek przygodowy, a nie fantasy, bo po odjęciu wątków fantastycznych będzie takim filmem przygodowym. Tutaj jest konkretnie sprecyzowany gatunek i wszystko się zgadza. I nie przywołuj przykładu z mitologii nordyckiej. Tam filmów praktycznie nie ma by był osobny gatunek, a biblijnych są setki. Z kolei jeśli chodzi o film z mitologii chińskiej czy indyjskiej to nie dziw się, że tam nikt nie cacka się w nazywanie biblijnym, skoro Biblia nie istniała w ich wierzeniach. Trochę rusz głową, bo myślenie naprawdę w ogóle nie boli, a rozwija człowieka. Najpierw zorientuj się w historii kina, a potem pisz bo niektórych denerwuje zabieranie głosu w czymś, o czym nie ma się pojęcia.
Na podstawie czego napisano scenariusz do "Dziesięciu przykazań"? na podstawie starego testamentu. Zresztą bardzo wiernie. W samym filmie nie ma nic "niekanonicznego". Podobnie inne filmy z tego nurtu. Na podstawie czego powstał scenariusz "Noah"? na podstawie komiksu autorstwa Aronofsky'ego. Miałem okazję przejrzeć i z biblią wiele wspólnego nie miał. Nie rozumiem zarzutu z gatunkami. Wszystko pisałem z perspektywy widza europejskiego, który nie musi znać mitologii innych kultur. A jeżeli komuś zarzucasz brak wiedzy, to dobieraj lepiej argumenty, bo łatwo obrażasz a sam piszesz głupoty. Raz jeszcze - "Dziesięć przykazań" - scenariusz zgodny z treścią ST - film biblijny. "Noah" treść zgodna z komiksem. A tak w ogóle to "Noah" bardziej sięga do tradycji midraszy niż ST. Tłumaczyć jaśniej?
Tak przy okazji to wskaż mi choć jeden tytuł indyjskiego lub chińskiego filmu fantasy z treścią nawiązującą do biblii. A teraz idź i nie obrażaj więcej.
Na szczęście Aranofsky nie dał sie fanom chrześcijańskiej wersji fantasy i postawił na swoim:)
http://www.theguardian.com/film/2014/feb/13/darren-aronofsky