Wydaje się, że wierna rekonstrukcja wydarzeń nie wyszła filmowi na dobre. Chcąc opowiedzieć o wydarzeniu z perspektywy kilku osób niestety film traci na dramaturgii - kilka razy pojawia się informacja "5 minut wcześniej". Ale ta filmowa dramaturgia (a właściwie jej brak) to jedno a fakty, na których film oparto - to drugie. Jeśli policja dała się zablkować jedna podpaloną cieżarówką a złodzieje są zszokowani odpornością szyby, jesli ludzie chodza spacerowym tempem, kierowca autobusu pyta dyspozytora czy mimo napadu ma jechać na przystanek - to... to jest niesamowite. budziło to we mnie zdumienie, śmiech, a na końcu swoisty paraliż. Bardziej jako dokument poświadczający, że Norwegia była kiedyś krajem wręcz niewinnym. Ale Breivik tą niewinność zmasakrował i obnażył.