Film opowiada narodową legendę czy też mit założycielski Kazachstanu, cos jak nasz Popiel i myszy. W związku z tym liczyłam na prostą, schematyczna fabułę, niestety nie zawiodłam się. Jednak nawet to nie tłumaczy dłużyzn i wielkiej nudy jaką nam zaserwowano. Film po prostu nie wciąga. Drażnią też amerykańscy aktorzy, którzy nijak nie wyglądają na mongoloidalnych Kazachów, szczególnie denerwuje Latynos - przyjaciel głównego bohatera.
Na plus egzotyczne stepowe krajobrazy, nie znana zbyt powszechnie kultura stepowych nomadów, niezłe kostiumy i scenografia.