Krew jest życiem wampira, tak jak strach jest życiem horroru. Każdy wampir jednak zapewne wie, że krew krwi nie jest równa. Z jeszcze większym przekonaniem można stwierdzić, że nie każdy widz da się 'zestrachać':) w stereotypowy sposób. Każda ofiara jest inna, a różnic między nimi- pomijając te najbardziej oczywiste: wiek, płeć, uwarunkowania kulturowe i religijne- nie sposób uchwycić. A odnajdywanie tychże zapewniało władzę, sławę, a dziś zapewnia kasę:). Tak jak w ewolucji- z biegiem lat i epok zmieniają się metody ataku i obrony- tak i w kulturze zmieniają się formy artystów i gusta odbiorców. Ponadto niektóre popularne motywy powtarzają się na tyle często, że nie sposób mieć z nimi do czynienia wyłącznie jeden jedyny raz. Z takich oto między innymi powodów widz piszący owe słowa przyznaje się do tego, iż nie został w najmniejszy stopniu przerażony opowieścią z filmu Murnau'a rocznik 1922. Myślicie, że wstyd nie poczuć strachu przy takiej perle horroru? Z uprzednio wspomnianym 'ja' jest chyba jeszcze gorzej niż uważacie- najbardziej podskakuję w kniowym fotelu, gdy nagle z ciemnej ciszy na ekran wpada przy decybelowej asyście jakiś nieokreślony psychopata wyposażony w różnego asortymentu narzędzia tortur. To dopiero wstyd- tak się bać oglądając monstra tanich chwytów co najwyżej klasy B. Nic na to nie poradzę:(
"Nosferatu- symfonia grozy" jest pierwszym w historii filmem z żądnym krwi hrabią. W swej fabule nawiązuje do starszej jedynie o 25 lat epistolarnej powieści Brama Stokera, która zapewniła Drakuli nieśmiertelność znacznie dłuższą niż uczta nad szyją nawet najpiękniejszej kobiety. W swym zamyśle opowieści o krwiopijnych strzygach sięgają jednak czasów odleglejszych- do epoki romantyzmu, George'a Byrona, ludowych podań, a nawet czasów średniowiecznych i starożytnych. Może właśnie dlatego, że to odwieczne pragnienie nieśmiertelności, wiąże się z przeświadczeniem, że to tak w istocie kara wiecznej ziemskiej tułaczki za popełnione zbrodnie. A początki popularności tej historii to czasy, w których coraz większą rolę odgrywały w świecie nauki ścisłe i technika. Zdawało się wtedy- możliwości tak nieograniczone, że dające wręcz boską władzę- stwarzania życia, przywracania do życia, zwycięstwa nad chorobami, słabościami i nawet samą śmiercią. Stąd opowieści o Drakuli, Frankensteinie, dr Jekyll i Mr Hyde i inne. Zwykły, szary człowiek z ludu nie miał do tego przystępu, a niezbadane, tajemnicze siły natury kierujące światem nadal budziły w nim wielką bojaźń. Stąd z kolei wciąż powtarzane legendy o wilkołakach, czarownicach.
Murnau ze swoim filmem ogarnia właśnie to wszystko. Są już liczni lekarze, naukowcy, ludzie ciekawi świata( lub może po prostu mający na to czas:), podejmujący dalekie podróże, lecz są także przesądni, klebnujący się na cztery spusty po zmroku, tłumy szukające kozła ofiarnego winnego morowemu powietrzu i złej pogodzie.
Cała historia przedstawiona jest za pomocą statycznych obrazów mrocznych wnętrz zamku, ciepła domowego ogniska, przepastnych dolin Karpat, wąskich uliczek małego Wisburga. Aktorzy na czele z niezapomnianym w tej roli Maxem Schreckiem oddają znakomicie swymi twarzami emocje, które aktualnie odczuwają. Do tego jeszcze fantastyczne ujęcia złowrogiego cienia i raczkujące wtedy efekty specjalne. Myślę, że do oglądania tego horroru trzeba dziś dodać coś od siebie. Nocy, najlepiej nieobecności nikogo innego w domu, kilka świec i efekt wysysania strachu murowany. Zatem miłego powrotu w przeszłość do krainy duchów i złodziejaszków:)