choć jednak kadry z 1922r przemówiły do mnie bardziej.
Tak czy inaczej obejrzeć warto i ten.....i Kinski'ego naturalnie!
Klausa lubię niewymownie, jak i Hertzog'a również.
Fanom tego pierwszego polecam dodatkowo książkę autobiograficzną ("Ja chcę miłości").
Tam dopiero Kinski pokazuje na co go stać...a ja do dziś się zastanawiam, na ile jego życie rysowało się zgodnie z tym co wymalował (o sobie i swoich historiach) w swojej książce ;)
(Film oczywiście stoi na półce....książkę oddałam koledze) ;)