Czułem się jakbym oglądał przez dwie godziny na okrągło scenę z "odysei kosmicznej 2001 " Kubricka gdy astronauta wychodzi na zewnątrz statku żeby coś naprawić i płynie chyba przez 5 minut prawie w bezruchu i milczeniu w przestrzeni kosmicznej a kamera wolniutko podąża za nim.W "Nostalgii" Apogeum następuje w końcówce gdy główny bohater niesie przez 10 minut świeczkę powolutku w całkowitym milczeniu. Gdybym obejrzał ten film późno w nocy usnąłbym już na pierwszej scenie.
Artystyczny artyzm tyle że nużący.Chętnie obejrzałbym jedną czy dwie takie sceny w jednym filmie ale nie same tego typu sceny.
Jeden z tych filmów tylko i wyłącznie ambitnych w całej swej dwugodzinnej rozciągłości, emanujących poważnymi wartościami i dotykających ponadczasowych problemów, nie sięgających absolutnie w ogóle do rozrywkowej funkcji kina.
W tym filmie należy się napawać pięknem obrazu(scenografia naprawdę powala), pięknem scen i chciałoby się powiedzieć pięknem muzyki tyle że tej ostatniej jest zdecydowanie za mało.
Jednocześnie snujemy własne wnioski , rozmyślania na temat poruszonych przez Tarkowskiego problemów.
No i jest to co zawsze mnie rozwalało: samobójstwo w myśl wyższych wartości, jako bunt przeciwko zastanemu porządkowi świata. Potężny środek wyrazu.
Daje mocne 8/10