November Man

The November Man
2014
6,2 20 tys. ocen
6,2 10 1 19609
3,9 12 krytyków
November Man
powrót do forum filmu November Man

Prawie jak Bond

ocenił(a) film na 4

Proszę, proszę, ktoś tu chyba zatęsknił za Jamesem Bondem i na pewno tym kimś nie jestem ja. Ewidentnie widać, jak Brosnanowi sentyment do dawnego agenta 007 wierci w głowie dziurę, tak jak widać, że ''November man'' był pisany typowo pod jego osobę.
Osobiście zawiodłem się chyba na każdym kto przy tym filmie pracował, począwszy od scenarzystów, za to, że poszli na łatwiznę, czy reżysera ''samego'' Donaldsona, za ''skuszenie się'', kończąc na odklepaniu swoich rólek przez aktorów. A że nie przepadam zbytnio za ''bondami'' z Irlandczykiem, zawód okazał się naprawdę spory.
Największym plusem tego filmu jest to, iż sprawdza się jako typowy ''odmóżdżacz'', tym samym znajdzie wielu zwolenników, nie zważających w ogóle na schematy w które został wpisany. ''Listopadowemu człowiekowi'' bliżej do typowego ''akcyjniaka'' niż klasycznego thrillera. Ramy konstrukcji filmu, przypominają tuzin podobnych, więc osobiście nie widzę powodów, by jarać się czymś nie wyróżniającym się na tle innych ''spiskowców'' w których najważniejszy protagonista, zemstę wypisaną ma na twarzy. Po prostu zobaczyć i zapomnieć. Lecz nawet wtórność można ''przyswoić'', jeśli tylko ktoś zadba o to, by w minimalnym stopniu czymś się wyróżniała. Zastanawiam mnie jedno. Co może utkwić w pamięci po tym ''donaldsonie''? Słucham, jakieś propozycje?
Fabuła? Nic z tych rzeczy. Faktem jest, iż Devereaux (nie mylić z Luc'iem Deveraux'em) ma trzech przeciwników na karku i dziewczynę do ''niańczenia''. Faktem jest również, iż jeden z nich, niejaki Arkady Federov pchający się na stołek prezydencki, nie grozi światu wysadzeniem Bóg wie czego, ale jest wielkim zagrożeniem, no i ma czarną kartotekę z przeszłości. Faktem jest również, że przynajmniej 3/4 scenariusza to schemat goniący schemat (rosyjski ''potwór'', przyjaciel(?) stający się wrogiem, uczeń chce być lepszy od mistrza, świadek którego trzeba uchronić przed śmiercią, tak więc w tej roli nie mogło zabraknąć pięknej kobiety itd), poganiany schematem.... Tajemniczych(?), niewyjaśnionych posunięć z każdej ze stron jest od cholery.
Mason tak prawdę mówiąc nie nadaje się na agenta CIA. W tym zawodzie nie może być mowy o uczuciach, sentymencie itd. Mieć Petera przynajmniej dwa razy na muszce i nie skorzystać z okazji... To się nie godzi ''młodziaku''. Jest miękką ‘’pipką’’, a jego wydział pościgowy…. (przemilczę), no, ale gdyby załatwił sprawy zbyt szybko, byłoby po ptakach, znaczy się po ....filmie.
To samo tyczy się fotografii na której znajdują się ważne głowy CIA (obecnie) i Federov. Devereaux nie wpadł na to, by zdjęcie pokazać dużo wcześniej Alice. W hotelowym (zupełnie spontanicznym) przesłuchaniu, okazuje się, że nie chodzi wcale o Weintseina, a o ''łysego''. Ja wiem, nawet nie powinienem o tym pisać, a zaraz i tak znajdzie się ktoś, kto podda moje wątpliwości własnym teoriom, ale pisząc scenariusz można komplikować historię z większym sensem.
Pewnie niejednej osobie przy ocenie mogło rozejść się właśnie o ...brak świeżości, bo twórcy naprawdę nawet nie starają się dodać więcej od siebie.
Są również w ''NM'' motywy mogące wprawić nie tyle w osłupienie, co w stan zadowolenia (bardziej śmiechu). Kropką nad i jest pojedynek pomiędzy Alice, a płatną zabójczynią na dworcu autobusowym. Wystarczył jeden cios ''sipą'', by demoniczna Alexa padła jak kłoda, a Alice spokojnie mogła powrócić do kontynuowania swoich zeznań ''w sieci''.
Aktorzy też niczym szczególnym się nie wyróżniają. Chyba najlepiej i tak ''pieści'' swoją rolę Pierce. Ma charyzmę mimo ponad sześćdziesiątki na karku. Przeciętnie, a może nawet i kiepsko grają Luce Bracey (Mason) oraz Olga Kurylenko (uroda owszem i nic poza tym). Smitrovich kreujący Hanleya jakoś tak mało przekonująco. Zresztą Devereaux'a też nie potrafił przekonać do swoich planów na przyszłość.
''November man'' zaczyna się jak spora część filmów całkiem ciekawie, by z każdą minutą popadać w fabularną rutynę gatunkową. Podkręcony klasyczną muzyką jeszcze bardziej upycha ten thriller gdzieś głęboko do szuflady. Już niedługo mało kto będzie pamiętał, że taki film w ogóle powstał. Jest akcja, ale słowa ‘’ujdzie na raz’’ będą szczerymi słowami. Na 4/10 zasłużył na pewno.

ocenił(a) film na 3
djrav77

Napisałeś " Po prostu zobaczyć i zapomnieć. " więc nie wiem czy sens odpowiadać , ale zaryzykuję bo zadałeś pytanie:
" Co może utkwić w pamięci po tym ''donaldsonie''? Słucham, jakieś propozycje? "

Utkwi mi na pewno to w jak bzdurny sposób prowadzona jest tutaj fabuła - gł. bohater po prostu pojawia się tam gdzie trzeba nagle jak Filip z konopii. Ostatnio taki obrażający inteligencję widza manewr widziałem w gniocie z Lundgrenem pt. "Łowca błyskawic" z 1999 roku. No ale to kino klasy C. A film z Brosnanem to powinno być niezłe kino klasy B co najmniej.

Poza tym ( i tutaj SPOILER !!!!!!!!!!!! ) - Amerykanie przyznają się do zamachów w Czeczenii. Serio ? Toż to bzdet sięgający Himalajów, że pozwolili by sobie na ujawnienie takich rzeczy.



użytkownik usunięty
armarange

wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.

ocenił(a) film na 3
djrav77

No i to nie jest wg mnie thriller tylko akcyjniak. Nazwanie tego filmu thrillerem obraża takie filmy jak Siedem, Milczenie owiec czy inne nowsze całkiem niezłe. Za dużo tu strzelanin i pościgów, a dreszczowca w zasadzie nie ma więc skąd taki gatunek?

użytkownik usunięty
armarange

wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.

użytkownik usunięty
djrav77

wracaj do macania kur. filmoznawcy z ciebie nie bedzie.

ocenił(a) film na 4

A ty się zaciąłeś jak przy goleniu, czy co? XD