Na początku i na końcu wykorzystano motyw Wyspy Tajemnic, tam gdzie genialnie pasował do klimatu filmu tak tu już po pierwszych 20 sekundach wiedziałem że nie wróży to nic dobrego i diagnoza okazała się prawidłowa. Fenomenu filmu kompletnie nie rozumiem i pomijam już dyskusje o gustach. Wielokrotnie oglądałem filmu które były "przegadana" a były mistrzowskie. Oglądałem to z przerwami żeby dotrwać do końca bo inaczej się nie dało. Pomijam też że nic tam nie miało kompletnego sensu. Obsada od początku mnie niepokoiła co również się potwierdziło. Amy Adams zawsze była dla mnie słaba i bardzo płytka, a tutaj przelała już do końca czarę goryczy. Jeremy Renner - jak ktoś słusznie zauważył w innym temacie na forum gość do takiej roli nie nadaje się kompletnie. Co innego granie jakiegoś superbohatera czy bandytę. Pozycja to moje największe rozczarowanie od wielu lat. Zaznaczam że nie czytałem wcześniej opowiadania. Dodatkowo nie wiem czy miałem jakąś słabszą wersję na kompie czy co ale kompletny brak nasycenia kolorami straszni mi przeszkadzał, wszystko takie szare, ciemne... Nie wiem czy to zabieg celowy i co miał wskazać ale oglądało się to bardzo niefajnie, jeśli się mylę to mnie poprawcie.