Ogólnie film jest dobry. Nakręcony bez większego rozmachu i bez zbędnych efektów.
Urokliwa muzyka, znakomita obsada (Wilson, McAdams i Cotillard wypadają naprawdę
świetnie), zdjęcia na bardzo dobrym poziomie jak zawsze u Woody'ego, a akcja prowadzona
jest w powolnym, konsekwentnym tempie. Całość wypada dobrze, ale dodatkowym plusem
jest tu przesłanie Allenowskie. Woody jak zawsze idzie o krok dalej i pokazuje nam coś
więcej: tęsknotę za czymś, co przeminęło, naturę kobiety i mężczyzny oraz fascynację
klimatem Europejskich miast (wcześniej była Barcelona, teraz jest Paryż). Film jest
przyjemny, ambitny i lekko tylko okraszony komedią... Dla mnie to bardziej film obyczajowy
niż komedia.
Niestety pomimo, że Midnight In Paris jest o nieco lepsze od Whatever Works, to jednak
podobnie jak poprzedni film Woody'ego ma kilka minusów: Paryża jakby za mało, niektórych
może zrazić brak momentu kulminacyjnego w fabule, nieco zbyt nudno prowadzona akcja i
jak już wspomniałem mało wątków komediowych. Woody'ego trzeba znać i lubić, żeby ten
film mógł przypaść do gustu.
"Paryża jakby za mało" ŻE CO???!!!!!
To ja już nie wiem jaki film trzeba nakręcić, żeby Paryża było więcej, większej durnoty w wypowiedzi nie słyszałam...
Jak dla mnie film godny uwagi i jest to ważna pozycja, o niebo lepszy od "Poznasz przystojnego...." i "Co nas kręci....". Jednak mimo wszystko nadal jestem za starym Allenem i nic nie jest w stanie dorównać Annie Hall czy Manhattanowi, dlatego daje 7 ;)