Nie macie wrażenia, że mężczyźni grający główne role u Allena gdy on jednocześnie w nich
nie występuje starają się kopiować grę aktorską Woodego? W "Co nas kręci, co nas
podnieca" bardzo to rzucało się w oczy, w "Midnight in Paris" Wilson też troszeczkę kojarzy
mi się z reżyserem...
Tak, ale myślę, że to celowy zabieg. Postać pierwszoplanowa, w filmach bez Allena, ma wypełnić pustkę po Woody'm, gdyż te specyficzne zachowania, mowa, tok myślenia właśnie z nim i jego filmami nam się kojarzą. Specjalnie mi to nie przeszkadza, ale jednak wolę gdy mogę popatrzeć na Woody'ego ;). W "Co nas kręci, co nas podnieca" Allen mógł zagrać Borisa.