Od początku mi się podobał, rosnąco lepsze: dialogi, grafika, muzyka, spokojnie mogło być 10,
gdyby nie to, że całość jest moim zdaniem zbyt przewidywalna i niezbyt trafnie się urywa.
Najistotniejsze były postaci Ernesta Hemingwaya (już wiem, czemu nie trawię debila) oraz
Salvadora Dali, a przepraszam, da-LI (jako Żyd wypadł bardzo przekonująco)