Jakiś czas temu przestałem śledzić twórczość Woody'ego Allen'a, ale po obejrzeniu tego
filmu myślę, że popełniłem wielki błąd. "O północy w Paryżu" to świetna historia genialnie
wpisująca się w wyrafinowany styl i humor Allen'a. Od dawna oglądanie filmu nie sprawiło
mi tak wielkiej przyjemności jak wczorajszy seans.
Niemniej jednak nie sposób nie odnonieść wrażenia, że główną postać Woody pisał dla
siebie. Dialogi, sposób poruszania się i wszelkie gestykulacje naśladują zachowanie
Allen'a z jego poprzednich filmów. Jak dla mnie charakterystyka Gil'a jest kopią głównego
bohatera "Bananas". Sądzę, że Allen sam chciał zagrać główną rolę w "O północy w
Paryżu", ale nie pozwalał mu już na to jego wiek.
Cóż, film genialny. Jeśli chcecie się zrelaksować i bardzo miło spędzić półtorej godziny,
zdecydowanie polecam ten film. Sam nie omieszkam obejrzeć go jeszcze raz.