"mega komedia"... czy aby na pewno? wszystko zależy na co się nawisacie przed
obejrzeniem tego filmu. Ja nastawiłem się na lekką komedie o urokliwym wdzięku ze względu na magie miasta i ... nie nawiodłem się wręcz jestem bardzo zadowolony w mojej opinii film zasługuje na 7-8 gwiazdek, ale już moja dziewczyna miała inne oczekiwania :) myślała wręcz, że będzie śmiać się do rozpuku jak na komediach typu "eurotrip" dlatego też
cały film towarzyszył jej grymas :P:P
Z Woodym Allenem jest tak, że albo się lubi jego filmy, albo nie. Jak dla mnie "O północy w Paryżu" jest arcydziełem, i nie chodzi tu o wybornie napisany scenariusz czy świetną reżyserię. Ten film ma to "coś".
Hmmmm...co do komedi to nie była zbytnia komedia, bo uśmiechnęłam się pod nosem tylko kilka razy ;), najlepszy był Dali.
mam tylko jedno pytanie- czy w przewadze filmów amerykańskich zawsze musi byc tak, że jak tylko samiec zobaczy inną d*pę to od razu musi na nią leciec? i czy jak samica zobaczy innego wacka też musi na niego od razu leciec?
Ja się pytam - dlaczego będąc narzeczeństwem, niby się kochając, planując wspólną przyszłości każde z nich tak bardzo i tak od razu oddaje się przyjemnościom? dlaczego żadne z nich nie może byc wierne tak do końca?
Ja rozumiem że oni do siebie nie pasowali itd itp, chodzi mi jednak o jakieś chore zasady moralne, które holiłud tak propaguje, a później taka 'moralnosc; przyjmowana jest przez inne narody. czy dorośli ludzie naprawdę musza miec zawsze taką huc , co im przesłania wszystko inne, a przede wszystkim wyrzuty sumienia, bo żadne z nich tego nie ma???? NIE KAPUJĘ!
owszem Dali byt mocny, chodź ja najbardziej śmiałem się w momencie gdy zagonił detektyw :D
ps. oczywiście zgadzam się z przedmówcą odnośnie zasad moralnych. Chodź co do tego filmu to akurat nie ma się co czepiać moralności w nim poruszanej bo myślę ze skupi on grono takich widzów którzy mają silnie ugruntowane zasady moralne, zaś widz podatny na wzorce ze szklanego ekranu nie będzie zainteresowany tą produkcja i uzna ją za bezsens...